Dziś Światowy Dzień Rybołówstwa. Został on ustanowiony i wyznaczony na 27 czerwca przez Światową Konferencję ds. Rybołówstwa w celu propagowania świadomości, że z powodu ograniczonych zasobów wód na całym świecie zachodzi pilna potrzeba mądrzejszej eksploatacji światowych łowisk. W przeciwnym razie nie będziemy mieli co łowić w przyszłości.
Sytuacja nie wygląda dobrze. Trzy czwarte łowisk na świecie zostało przesadnie przetrzebione. Stu dwudziestu z dwustu najpopularniejszych gatunków ryb grozi wyginięcie. Nawet w Europie z powodu zbyt dużej ilości statków rybackich, na większości łowisk odławia się zdecydowanie za dużo ryb. Zachodzi przeba bardziej przemyślanej i zrównoważonej gospodarki tymi zasobami.
Gdy myślę dziś o łowieniu ryb i pustych łowiskach, to przypomina mi się niezwykła historia ewangeliczna. Pewnego dnia Jezus pojawił się nad brzegiem jeziora Galilejskiego i poprosił Piotra o umożliwienie mu przemawiania do tłumów z jego łodzi. A gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wyjedź na głębię i zarzućcie sieci swoje na połów. A odpowiadając Szymon, rzekł: Mistrzu, całą noc ciężko pracując, nic nie złowiliśmy; ale na Słowo twoje zarzucę sieci. A gdy to uczynili, zagarnęli wielkie mnóstwo ryb, tak iż się sieci rwały. Skinęli więc na towarzyszy w drugiej łodzi, aby im przyszli z pomocą, i przybyli, i napełnili obie łodzie, tak iż się zanurzały [Łk 5,4–7]. Nie trzeba było naturalnymi metodami odbudowywać łowiska w Galilei. Na słowo Jezusa w jednej chwili zaroiło się ono od ryb!
W innych sprawach też tak nieraz bywa, że chociaż sytuacja wgląda źle i nie rokuje żadnej nadziei, nagle następuje jakaś tajemnicza zmiana okoliczności. Niemożliwe staje się możliwym! Oczywiście, jak najbardziej należy naturalnymi metodami dążyć do poprawy sytuacji, lecz tam, gdzie wierzy się w Jezusa Chrystusa, zawsze też można spodziewać się cudu.
Z łowieniem ryb zawsze tak było, że obok rybackiego kunsztu, najzwyczajniej w świecie potrzebna też jest i odrobina szczęścia. Żaden rozsądny rybak ruszając na połów nie może być pewny tego, co złowi. Raczej pokornie przyjmuje prawdę o zależności powodzenia swoich łowów od rozmaitych czynników, na które nie ma wpływu.
Przy okazji tego niezwykłego połowu Szymon Piotr usłyszał z ust Jezusa: Nie bój się, od tej pory ludzi łowić będziesz [Łk 5,10]. To wprawdzie całkiem inna kategoria łowienia, jednak i tu - chociaż łowisko wydaje się być opustoszałe - rybak ludzkich dusz w każdej chwili może przeżyć radość, widząc jak zaludnia się ono zgłodniałymi duszami, łaknącymi Słowa Bożego. Tym bardziej, że całkowicie zależy to od łaski Bożej, bo - jak powiedział Jezus - nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał [Jn 6,44]. Na szczęście Bóg chce zbawienia grzeszników.
Pełna sieć to przyjemne uczucie. Jednak nie wszystko w sieci jest zdrową rybą. Rzecz przecież nie w tym, żeby jak najwięcej nałowić czegokolwiek, lecz żeby złowić ryby dobre. Trzeba je więc następnie oddzielić od tego, co złowione przypadkowo i co bezużyteczne, a to już nie jest takie miłe zajęcie...
A ja sobie czasem tak myślę - ile jedzenia (w tym ryb) po prostu marnuje się? Kiedyś słyszałam o tym, jak tam gdzie czasem mieszkam na wsi jeden pan bierze z przedszkola tyle chleba, że mu to wystarczy na karmienie jego świń. O czymś to też świadczy, a czemu inaczej miałoby być z rybami bądź owocami morza? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń