Dziś rocznica lądowania aliantów w Normandii, największej operacji desantowej w historii wojen. Chodziło o przerzucenie drogą powietrzną 24 tysięcy spadochroniarzy i 160 tysięcy żołnierzy drogą morską w celu utworzenia w północnej Francji drugiego frontu walki z Trzecią Rzeszą i ostatecznego wyzwolenia Europy spod jej okupacji.
Inwazji dokonali głównie Amerykanie, Brytyjczycy i Kanadyjczycy. Desant został poprzedzony silnym bombardowaniem plaż Normandii przy wsparciu brytyjskiej i amerykańskiej floty, ostrzeliwującej niemieckie umocnienia na brzegu.
Operacja została przeprowadzona we wtorek 6 czerwca 1944 roku pod dowództwem gen. Eisenhowera. Dzień rozpoczęcia operacji otrzymał wymowną nazwę D-Day, co w nomenklaturze aliantów oznaczało nienazwany dzień, w którym rozpoczyna się lub ma się rozpocząć dana operacja.
Spróbujmy sobie wyobrazić całą tę sytuację z punktu widzenia zwyczajnego Normandczyka, od dłuższego czasu żyjącego pod hitlerowską okupacją. Jeszcze 5 czerwca otaczało go wielu nieprzyjaciół w niemieckich mundurach. Gdy jednak rankiem 6 czerwca wyszedł z domu, wszędzie mógł widzieć setki, tysiące przyjaznych aliantów! W jedną noc miejsce zniewolenia przerodziło się w przestrzeń wolności, bo dosłownie z nieba spadła tam cała chmara wybawicieli.
Przypomina mi się biblijna historia z życia proroka Elizeusza, gdy jego sługa Gehazi, przerażony ogromem otaczających ich nieprzyjaciół usłyszał: Nie bój się, bo więcej jest tych, którzy są z nami, niż tych, którzy są z nimi. Elizeusz modlił się tymi słowy: Panie, otwórz jego oczy, aby przejrzał. I otworzył Pan oczy sługi, i przejrzał, a oto góra pełna była koni i wozów ognistych wokół Elizeusza [2Kr 6,16–17]. Jeszcze godzinę wcześniej Gehazi widział jedynie groźnych nieprzyjaciół. Gdy Bóg otworzył jego oczy, mógł się uspokoić, bo nagle zobaczył mnóstwo wojsk anielskich. To był ich D–Day! Bóg nie zostawił Elizeusza na pastwę losu.
Każdy chrześcijanin doświadcza w swoim życiu czegoś podobnego. Bywa, że przez jakiś czas jest w niebezpieczeństwie, nękany przez nieprzyjaciela. Lecz każdemu z nas Bóg przychodzi z pomocą! Miejsce wcześniejszej porażki i niewoli staje się nagle frontem zwycięskiej walki i przepędzenia nieprzyjaciela na cztery wiatry!
Wy z Boga jesteście, dzieci, i wy ich zwyciężyliście, gdyż Ten, który jest w was, większy jest, aniżeli ten, który jest na świecie [1Jn 4,4]. Bóg myśli o nas. Ma w swoich planach dla każdego stosowny – choć wciąż ukryty – plan ratunkowy. Choćbyśmy przez lata samotnie cierpieli przykrości ze strony licznych wrogów, któregoś dnia przyjdzie wybawienie i zaroi się wokół nas od przyjaciół.
Lądowanie aliantów w Normandii stanowi dobrą ilustrację spełnienia się nadziei chrześcijanina na Boży ratunek. Pomimo tego, że wszystko nie wiem jak się pali i jak wali wokoło nas, albo że panuje złowroga cisza, możemy spokojnie i ufnie czekać na swój D–Day! Bóg nie ujawnia nam wcześniej jego szczegółów ale na pewno któregoś dnia przyjdzie i rozprawi się z naszym nieprzyjacielem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz