31. dzień sierpnia w ostatnich latach kojarzy się nam z poważną przepychanką słowną na temat prawdziwej solidarności i polskiego patriotyzmu. Kto w tym sporze jest po słusznej stronie? Racje każdej ze stron są na tyle ważne, a zarazem rozbieżne, że niemożliwe stało się już wspólne świętowanie. Kiedyś bardziej działali niż dyskutowali. Nie zawsze mieli okazję do ujawniania swoich najgłębszych poglądów. Łączyła ich wspólna pasja przezwyciężania wroga. W kolejnych latach stawało się jednak coraz bardziej oczywiste, jak bardzo rozbieżne mają zapatrywania na Polskę. Dzisiaj, trzydzieści sześć lat później, widać jak na dłoni, że razem już być nie potrafią i nie chcą.
Ujawnianie osobistych poglądów i przekonań zazwyczaj niesie w sobie ryzyko, że przestaniemy się podobać. Akceptowani wcześniej przez lata, nagle zaczynamy być kłopotliwi i niemile widziani. Zyskując aprobatę jednych, gwałtownie tracimy w oczach drugich. Można byłoby oczywiście ze swoimi najgłębszymi przekonaniami po prostu się nie ujawniać. Niektórzy tak robią. Dzięki temu zachowują swe stanowiska i przywileje. Coś takiego ma jednak krótkie nogi. Któregoś dnia i tak trzeba będzie przyznać się do swoich prawdziwych poglądów.
W świetle Biblii widać, że słudzy Boży nie ukrywali swej wiary i przekonań. Mówili tak, jak wierzyli, że jest. Lecz zgodnie z tym, jak nas Bóg wypróbował, by powierzyć nam dobrą nowinę, tak też ją głosimy. Nie czynimy tego, aby podobać się ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serce [1Ts 2,4]. Ujawniali swe poglądy, aby dla wszystkich wokoło było wiadome, z kim mają do czynienia. Czytając o tym, możecie się przekonać, jak rozumiem tajemnicę Chrystusa [Ef 3,4] - objaśniał apostoł Paweł cel swego listu. Wiadomo, że jawność wiary w Jezusa Chrystusa i wynikających z tej wiary przekonań oznaczała dla pierwszych chrześcijan odrzucenie i prześladowanie ze strony społeczeństwa. Wielu tę jawność przypłaciło życiem.
A dzisiaj? Są ludzie zachowujący się jak chorągiewka na dachu. W każdym środowisku potrafią się odnaleźć. Do każdego miejsca się dostosują, aby tylko być mile widzianym i lubianym. Niby mają swoje poglądy, ale czy gdy są one skrywane, można je nazywać rzeczywistymi przekonaniami? Pan nie ukrywał tego, kim był i co twierdził. Ja otwarcie przemawiałem do świata. [...]. Potajemnie nic nie mówiłem [Jn 18,20]. Inni z kolei przemilczają odmienność swoich poglądów. Wszakże przemilczanie swojego stanowiska w kontrowersyjnych kwestiach, to może i mądre w polityce, ale nie w chrześcijaństwie. Naśladowców Jezusa obowiązuje jawność poglądów i przekonań. Nie zawsze jest to mile widziane, ale kto powiedział, że ma być miło..?
Nie pierwszy raz to podkreślam, że czytając tego bloga możecie się przekonać, jak rozumiem tajemnicę Chrystusa. Właśnie po to go piszę. Zdaję sobie z tego sprawę, że inni rozumieją ją inaczej. Mają do tego prawo. Ujawniam tu swoje poglądy, aby dla Czytelnika było wiadomo, czy ma tu jeszcze wracać, czy też omijać już to miejsce szerokim łukiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz