15 kwietnia, 2024

Czy potrzebujemy przynależności do lokalnego zboru Kościoła?

W świetle nauki Nowego Testamentu i wielowiekowych doświadczeń Kościoła jest jasne, że ludzie narodzeni na nowo grupują się i trzymają się razem. Robili tak i nadal robią z następujących powodów:

  • Jedność wspólnie wyznawanej wiary w Jezusa Chrystusa oraz fascynacja osobą Zbawiciela pociąga nas ku sobie wzajemnie i prowadzi do miejscowej wspólnoty Kościoła.
  • Wspólnota celów i zadań wynikających z wiary w Boga i pragnienie lepszego wypełnienia roli, jaką Bóg zlecił wierzącym na tym świecie, wymaga współpracy i jednoczenia wysiłków.
  • Zagrożenie ze strony wrogiego duchowo świata każe chrześcijanom żyć blisko siebie, aby się wspierać i wzajemnie ochraniać.
  • Powszechnie występująca wśród ludzi wszystkich pokoleń psychiczna potrzeba przynależności do jakiegoś gremium społecznego sprawia, że ludzie odrodzeni z Ducha Świętego, nie chcąc już zasiadać w świeckich kręgach,  pragną przynależności do ludzi duchowo im bliskich.
  • W stronę przynależności do zorganizowanego zboru prowadzą nas także praktyczne względy społeczne i prawne. Zbór bowiem może zapewnić swoim członkom ochronę prawną, umożliwić pożyteczną i szeroką działalność, służyć  posługą duszpasterską i niezbędną pomocą w tragicznych chwilach życia a także udzielić chrztu, usłużyć przy ślubowaniu małżeńskim czy pogrzebie.

Oczywiście, powyższe względy nie wszystkich przekonują do formalnej przynależności do zboru, podobnie zresztą jak nie wszyscy zakochani są przekonani, że należy wstępować w związek małżeński. Są tacy, którzy wolą luźne związki i wprawdzie żyją razem, tyle że bez prawnych zobowiązań.

Jakkolwiek potrzeba przynależności do zboru wydaje się oczywista pod względem społecznym, prawnym i emocjonalnym, to jednak pozostaje pytanie, czy jest ona konieczna także w świetle nauki biblijnej. Zanim sięgniemy do świętego tekstu zechciejmy jeszcze zauważyć, że Biblia niekoniecznie do końca dobitnie wypowiada się co do pewnych postaw i czynności, a jednak nie mamy wątpliwości, że są one słuszne i zgodne z wolą Bożą, bowiem Bóg już w akcie stworzenia wpisał je w naszą mentalność. Na przykład Biblia nie nakazuje, ani nie zabrania mężowi wręczać ukochanej żonie bukietu kwiatów, a jednak czyniąc tak mąż nie ma wątpliwości, że robi słusznie, chociaż literalnie rzecz biorąc, nie może powiedzieć, że robi biblijnie. Niemniej jednak Słowo Boże daje wyraźne świadectwo, że zbór, czyli określone grono jego członków, jest bliskie Jego sercu i stanowi obiekt Jego szczególnej troski i błogosławieństwa na ziemi. 

Zbór to wspólnota
Niektórzy mają taki stosunek do zboru jakby za każdym razem był on jedynie jednorazowym zgromadzeniem ludzi wierzących, którzy akurat tej niedzieli spotkali się w jednym miejscu, by oddać chwałę Bogu i posłuchać Słowa Bożego. Nowotestamentowy zbór nie może jednak być pojmowany w ten sposób. Wierzący zgromadzeni w kaplicy nie są jak pasażerowie autobusu albo konsumenci w barze, którzy chociaż w danej chwili znajdują się w tym samym miejscu i robią mniej więcej to samo, to jednak nie mają cech wspólnoty (wtedy nikogo to nie dziwi, że co chwila ktoś wchodzi, ktoś wychodzi i wcale nie musi tego tłumaczyć pozostałym gościom baru czy pasażerom autobusu). Wspólnota nie polega tylko na tym, że co jakiś czas ludzie znajdą się w tym samym pomieszczeniu. Owszem, wspólnota zgromadza się, może nawet wynająć autobus i odbyć wspólną podróż albo pójść razem do restauracji, ale charakter tego będzie już zgoła inny, bo wszyscy będą to robić razem, w sposób zorganizowany.

Zbór to wspólnota, a więc jej członkowie są ze sobą mocno związani. Wystarczy przyjrzeć się pierwszym zborom nowotestamentowym, aby mieć poprawny obraz tego, na czym ma polegać społeczność chrześcijan.

  • Byli razem, wszystko mieli wspólne, interesowali się wzajemnymi potrzebami i zaspokajali je, codziennie brali udział w publicznych zgromadzeniach a także spotykali się po domach (Dz 2,44-47),
  • ożywiał ich jeden duch i te same uczucia, nie było między nimi nikogo, kto by cierpiał niedostatek (Dz 4,32-35),
  • wspólnie wysyłali i przyjmowali posłańców z określoną misją (Dz 15,3-4),
  • mieli obowiązek rozsądzania swoich wewnętrznych spraw (1Ko 5,12-13),
  • w obrębie zboru posiadali swoje autorytety (1Ko 6,4),
  • jako zbór otrzymywali zarządzenia apostolskie (1Ko 7,17; 16,1),
  • mieli  określone zwyczaje (1Ko 11,16),
  • zgromadzali się (1Ko 11,18),
  • przesyłali sobie nawzajem zborowe pozdrowienia (1Ko 16,19),
  • udzielali innym zborom pomocy pieniężnej  (2Ko 11,8).
Takie i inne działania wymagają zażyłego, bliskiego i oddanego współdziałania grupy ludzi. Takiej relacji międzyludzkiej nie osiąga się tylko przez to, że przebywa się (choćby nawet regularnie) w jednym pomieszczeniu. Coś takiego na stałe jest możliwe tylko w ramach zboru, bowiem zbór - to zorganizowana społeczność ludzi, którzy z racji wiary w Chrystusa Pana są otwarci na innych, zainteresowani sobą nawzajem, gotowi i zdolni do wspólnych przedsięwzięć pod przewodnictwem starszych zboru.

Zbór jest adresatem Słowa Bożego i środowiskiem działania Ducha Świętego 
Większość ksiąg Nowego Testamentu jest zaadresowana do konkretnych zborów względnie do ich przywódców. Zmartwychwstały Pan Jezus Chrystus kieruje w Księdze Objawienia listy do siedmiu zborów (Obj 1,4.11). Duch Święty udzielał swoich darów w środowisku zborowym (1Ko 14) i przemawiał do zborów. Biblia wzywa: „Kto ma uszy niechaj słucha co Duch mówi do zborów” (Obj 2,7.11.17.29; 3,6.13.22). Przy końcu Biblii znajdujemy następujące stwierdzenie: „Ja, Jezus, wysłałem anioła mego, by poświadczał wam to w zborach. Jam jest korzeń i ród Dawidowy, gwiazda jasna poranna” (Dz 22,16).

Zbór składał się z konkretnych członków i określonej ich liczby
Już w dzień Pięćdziesiątnicy było jasne z ilu osób składa się pierwszy zbór chrześcijański (Dz 2,41). Odnotowywano liczebny rozwój zboru (Dz 2,47; 4,4; 6,7; 16,5). Było wiadomo kto należał do grona członków zboru, skoro można było prześladować i tępić zbór (Dz 8,1-3), oraz targnąć się na nich  i ich gnębić (Dz 12,1). Jak wynika z powyższych fragmentów Słowa Bożego, dotyczyło to konkretnych mężczyzn i niewiast, a nie ogólnej, bezimiennej grupy. Musiało być wiadomo, kto jest w zborze, a kto jest poza zborem (Dz 5,11-14; 1Ko 5,1-2; Kol 4,5; 1Ts 4,12; 3Jn 10).

Zbory były zorganizowane w określony sposób
Apostołowie rozsyłali do zborów zarządzenia odnośnie prawidłowej nauki (Dz 15,22-32), sposobu zbierania pieniędzy (1Ko 16,1), używania darów Ducha Świętego (1Ko 14,1-25), porządku podczas nabożeństwa (1Ko 14,26-40) a także dawali wskazówki personalne (Flm). Wyznaczali w zborach starszych (Dz 14,23) porządkowali życie zborów (Tt 1,5), pouczali przywódców zborów w różnych praktycznych sprawach (1Tm 5), spotykali się ze starszymi zboru (Dz 20,17-38) i z całym zborem (Dz 14,27). Zbory miały swoich starszych (Dz 11,30), nauczycieli i proroków (Dz 13,1), diakonów i diakonise (Rz 16,1; Flp 1,1) a nawet gospodarzy (Rz 16,23). To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby zbory były skupiskiem nieokreślonych bliżej, za każdym razem trochę innych osób. Tylko grono stałych członków zboru, stanowiących trzon jego działalności, pozwalało na takie uporządkowanie i zorganizowanie pracy Pańskiej.

Czy potrzebujemy formalnej przynależności do zboru?
Wczesne chrześcijaństwo z pewnością miało swoje praktyczne formy ustalania członkostwa w zborach, tak jak i dzisiejszy Kościół ze względów praktycznych nie może obyć się bez podstawowych rozwiązań formalnych w tym względzie, jednak nie formalne członkostwo jest podstawową kwestią w omawianej sprawie. Potrzebujemy rzeczywistej, a nie formalnej, przynależności do zboru. Nic nam po takich wierzących, którzy dopełnili formalności i to wszystko. Zbór to ludzie oddający siebie samych Bogu jako ożywionych z martwych, gotowych do wszelkiego dobrego dzieła, wrażliwych na potrzeby otoczenia, domyślnych i chętnych. I generalnie rzecz biorąc, tacy ludzie nie mają problemów ze sprawą formalnego członkostwa. Przychodzą do starszych zboru, zgłaszają chęć przyłączenia się do zboru i bez problemów włączają się w przyjęty w danym zborze porządek rzeczy. Są jednak i tacy (nie wiem czy nie ma ich coraz więcej?), którzy wprawdzie są widoczni w zborze ale dystansują się od formalnego członkostwa. Pozostają więc gośćmi zboru, a nie jego domownikami. I dopóki nie uporządkują tej sprawy, nie mogą być potraktowani we zborze jako swoi, jako gospodarze, opierając się tylko na tym, że długo już do zboru przychodzą. Podobnie zresztą jak dziewczyna nie może być uznana za żonę tylko dlatego, że już długo spotyka się ze swoim „ukochanym” chłopakiem, jeżeli nie chce zawrzeć z nim formalnego związku małżeńskiego.

Przywileje i obowiązki wynikające z przynależności do zboru
Niektórzy chrześcijanie nawet nie zdają sobie sprawy jak wiele tracą pozostając przez lata poza strukturą jakiegokolwiek zboru, albo chorobliwie broniąc w ten sposób swojej źle pojętej niezależności, albo bagatelizując tę sprawę i odkładając ją na potem. Wprawdzie każdy z nas z łatwością może wymienić szereg przywilejów i obowiązków członka zboru, ale pozwólcie, że wymienię przynajmniej niektóre z nich. 

Przywileje:
  • ochrona duchowa przed dowolnymi wpływami sił ciemności na nasze życie
  • prawo do opieki i posługi duchowej
  • pomoc w sytuacjach rzeczywistej potrzeby
  • prawo do dyscypliny duchowej
  • optymalne warunki do rozwoju osobistego w sferze intelektualnej, społecznej i emocjonalnej
  • przyjazny kontekst dla osobistych przeżyć z Bogiem
Obowiązki:
  • dbanie o dobre imię Zboru
  • udział w nabożeństwach zborowych
  • czynne uczestniczenie w życiu zborowym (zainteresowanie i angażowanie się w to, co Zbór organizuje)
  • współodpowiedzialność w zaspokajaniu materialnych potrzeb Zboru.
Ograniczę się do podkreślenia jednej tylko korzyści duchowej, a mianowicie bycia w obrębie Bożej owczarni, co daje wierzącemu stały dostęp do duchowego pokarmu i napoju oraz chroni go przed dowolnymi atakami diabła. W Psalmie 34,8 czytamy, że „Anioł Pański zakłada obóz wokół tych, którzy się go boją i ratuje ich”. Gdy apostoł Paweł pisze o wykluczeniu ze zboru, o usunięciu z grona zborowego zatwardziałego grzesznika poucza: „Oddajcie takiego szatanowi na zatracenia ciała, aby duch był zbawiony w dzień Pański” (1Ko 5,5). Pan Jezus w swoim nauczaniu porównywał grono swoich uczniów do tego co jest wewnątrz, a o wszystkich innych mówił, że są na zewnątrz. Ostrzegał, że synowie Królestwa mogą znaleźć się na zewnątrz (Mt 8,12) i że tym, którzy są na zewnątrz z wiadomego powodu naukę podaje się w podobieństwach (Mk 4,11). W Objawieniu czytamy, że błogosławieni, którzy mogli wejść przez bramy do miasta, bo na zewnątrz są psy i czarownicy, i wszetecznicy, i zabójcy, i bałwochwalcy, i wszyscy, którzy miłują kłamstwo i czynią je (22,14-15).

Z powyższych tekstów Słowa Bożego nasuwa się wniosek, że każdy chrześcijanin powinien dążyć do tego, by znaleźć się wewnątrz, jak najbliżej Pana, w społeczności Jego ludu. Tak jak przed nocą, zimnem, deszczem i różnym niebezpieczeństwem staramy się schronić wewnątrz mieszkania, tak chrześcijanin powinien zadbać o to, by duchowo schronić się przed duchowymi zagrożeniami ze strony świata. Jestem przekonanym, że związek z Chrystusem i pragnienie ukrycia się w Nim wyrażamy poprzez pozytywny stosunek do Jego zboru. Być w Chrystusie, to normalnie rzecz biorąc, należeć do zboru Pańskiego, nawet jeśli z powodu choroby, odległości itp. nasz udział w codziennym życiu zboru będzie bardzo ograniczony.

W świetle powyższego należy się spodziewać, że po przeżyciu duchowego odrodzenia i przyjęciu chrztu wiary każdy chrześcijanin zgłosi chęć przyłączenia się do lokalnego zboru Kościoła, aby zostać otoczonym stosowną troską duszpasterską i aby mieć prawidłowe warunki do duchowego rozwoju oraz życia na chwałę Bogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz