Od dziecka wiedziałem, że w dniu 1 kwietnia nie za bardzo powinienem wierzyć, w to co usłyszę. Jest to dzień, w którym podaje się wiele mylących, nieprawdziwych lub celowo przekręconych informacji, aby nabrać na to jak najwięcej osób. Uczestniczą w tym środki masowego przekazu, ale przede wszystkim ludzie robią sobie żarty i dowcipy z bliskich i znajomych.
Prima Aprilis znane jest w wielu krajach na świecie [ang. "All Fools' Day" lub "April Fools' Day", ros. "Dien Smiecha"]. Jego początki sięgają roku 1564, kiedy to francuski król Karol IX, zreformował kalendarz, zmieniając pierwszy dzień nowego roku z 1 kwietnia na 1 stycznia. Powstałe po tym zamieszanie powodowało mnóstwo śmiesznych sytuacji i na pamiątkę tego wydarzenia przyjęło się stroić w tym dniu żarty.
Czasem odnoszę wrażenie, że cały świat zamienia się w jedno wielkie Prima Aprilis. Naiwnością jest prostolinijna wiara w to, co słyszymy w radiu lub oglądamy telewizji. Padają słowa, za którymi nic praktycznie nie stoi. Słyszymy obietnice, o których od razu wiadomo, że nigdy nie mają być spełnione. Prawda w świecie stała się wartością względną.
Biblia przestrzega przed naiwnym dawaniem wiary każdemu, kto od nas tego oczekuje. Są ludzie, którym nie należy ufać. Nie wierz mu, choć odzywa się miłym głosem, gdyż siedem obrzydliwości jest w jego sercu [Prz 26,25]. Szczególnie uczniowie Jezusa powinni być na to wyczuleni. Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat [1Jn 4,1].
W całym tym prima aprillisowym świecie jedynie Pismo Święte pozostaje pewnym źródłem prawdy. Jezus modlił się o swoich uczniów: Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą [Jn 17,17]. I oznajmił im: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi [Jn 8,31–32].
Utarło się między ludźmi, że w Prima Aprilis wręcz wypada kogoś nabrać i wystawić na jakieś drobne kłamstewko. Sam należę do tych, którzy lubią sobie pożartować. Jednak któregoś dnia usłyszałem, że nie zawsze wszyscy potrafią rozpoznać, kiedy mówię prawdę, a kiedy żartuję. Uwaga ta dała mi do myślenia. Czy Jezus zachowywałby się podobnie?
Prawda to wartość, z której nie można sobie robić zabawy. Została uświęcona przez Pana, bo stała się celem Jego przyjścia na świat. Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie; każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego [Jn 18,37]. Czy uczeń Jezusa może więc marnować czas na to, by prawdę celowo deformować? Przeto, odrzuciwszy kłamstwo, mówcie prawdę, każdy z bliźnim swoim [Ef 4,25].
Jutro okaże się ile dzisiejszych wiadomości miało charakter prima aprillisowy. Ludzie złapią się za głowy, że tak łatwo dali się nabić w butelkę. A ilu chrześcijan na końcu drogi złapie się za głowę i jęknie z rozpaczy, że dali się zwieść i nie wytrwali w prostolinijnym posłuszeństwie Słowu Bożemu?
A ja chcę podać niby-primaaprilisowy fakt, który miał miejsce 33 lata temu. Otóż, przed 33 laty urodziła się moja córka Nadia. Kiedy podzieliłem się tą radosną wiadomością, wielu sądziło, że jest to primaaprilisowy żart.A to nie był żart, tylko Bóg obdarzył mnie wspaniałą dziewczynką.Za co jestem niezmiernie wdzięczny naszemu Panu!
OdpowiedzUsuń