Dziś rocznica śmierci Hitlera. Chociaż wciąż snuje się na ten temat rozmaite przypuszczenia, to według oficjalnej wersji wiadomo, że 30 kwietnia 1945 roku twórca Trzeciej Rzeszy w berlińskim bunkrze zażył truciznę i się zastrzelił.
W 1933 roku wybrano go kanclerzem Niemiec, następnego roku obwołał się Führerem [Wodzem], a jedenaście lat później, w dziesięć dni po świętowaniu swoich 56. urodzin, nie widział już dla siebie miejsca wśród żyjących.
O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo jasna, synu jutrzenki! Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów! [Iz 14,12]. Ileż to w historii ludzkości było już takich wodzów, do których pasują powyższe słowa Pisma! Wydawało się, że trzęsą całym światem, a jednak dość nagle przychodził kres ich potęgi i władzy.
Żołnierze Armii Czerwonej podobno wynieśli ciało Hitlera z bunkra i wrzucili do krateru po bombie. Wielki Wódz nie wyglądał lepiej od którejkolwiek z milionów pogardzanych przez niego ofiar. Ci, którzy cię widzą, spoglądają na ciebie, przypatrują ci się uważnie: Czy to jest ten mąż, który był postrachem ziemi, trząsł królestwami? Ziemię obracał w pustynię, grody jej burzył, swoich jeńców nie wypuszczał na wolność? [Iz 14,16–17]. Oblali te intrygujące zwłoki benzyną i podpalili.
Przypominając dziś ów marny koniec Hitlera, zamyślam się znowu nad kruchością życia bezbożnych. Zaprawdę, stawiasz ich na śliskim gruncie, strącasz ich w zagładę. Jakże nagle niszczeją, znikają, giną z przerażenia [Ps 73,18–19].
Dobrze jest pamiętać, że nieposłuszeństwo Słowu Bożemu zawsze sprowadza na człowieka przykre konsekwencje. Rzuci Pan na ciebie klątwę, zamieszanie i niepowodzenie w każdym przedsięwzięciu twoich rąk, które podejmiesz, aż będziesz wytępiony i nagle zginiesz z powodu niegodziwości twoich uczynków, przez które mnie opuściłeś [5Mo 28,20].
Każdemu, do kogo przemawia ten drastyczny i beznadziejny przypadek Hitlera, potrzeba czym prędzej wejrzeć we własne życie i naprawić swe drogi przed Bogiem, bo niezależnie od skali naszej bezbożności, jeżeli się nie upamiętamy, wszyscy podobnie poginiemy.
Skoro jednak czytamy te słowa, to może znaczyć, że Bóg dał nam jeszcze dziś możliwość pokuty i pojednania się z Nim przez wiarę w Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości [1Jn 1,9].
Gdy się z całego serca nawrócimy do Boga, wówczas kres naszego ziemskiego życia będzie całkiem inny! Jezus powiedział: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to? [Jn 11,25–26].
Wracając do Hitlera, gdzie z chwilą samobójstwa znalazła się jego dusza? Biblia naucza, że żaden zabójca nie ma w sobie żywota wiecznego [1Jn 3,15]. Chyba, że się upamięta, wyzna swój grzech i dostąpi usprawiedliwienia przez wiarę w Syna Bożego, bo krew Jezusa Chrystusa [...] oczyszcza nas od wszelkiego grzechu [1Jn 1,7] i kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny [Jn 3,36].
Samobójca - jak Hitler - zabijając samego siebie, jednocześnie pozbawia się możliwości pojednania się z Bogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz