Dziś mamy Dzień Dzikiej Fauny, Flory i Naturalnych Siedlisk. Upamiętnia on datę podpisania Konwencji o ochronie gatunków dzikiej flory i fauny europejskiej oraz ich siedlisk, sporządzonej w Bernie dnia 19 września 1979 roku.
Wspomniana Konwencja, ratyfikowana przez Polskę 13 września 1995 roku, w Artykule 5 traktującym o ochronie gatunków głosi m.in.: Każda z umawiających się stron podejmie właściwe i niezbędne środki ustawodawcze i administracyjne, aby zapewnić szczególną ochronę gatunków dzikiej flory, wymienionych w załączniku I. Należy zabronić umyślnego zrywania, zbierania, ścinania lub wyrywania takich roślin. Każda z umawiających się stron, stosownie do potrzeb, zakaże posiadania lub sprzedaży roślin tych gatunków.
Jak najbardziej można zrozumieć i popierać troskę o ginące gatunki roślin i rozsądne próby ich ochrony. Jednakże w niektórych przypadkach zaczyna przybierać to rozmiary jakiegoś absurdu. Na przykład, niedawno temu szwajcarski parlament - po konsultacji z filozofami, genetykami, etykami, prawnikami a nawet teologami - uchwalił poprawkę do konstytucji, która zabrania naruszania godności flory.
Obrona godności roślin zrodziła się z pomysłu niektórych naukowców, którzy zaczęli twierdzić, że rośliny mają uczucia. Za naruszenie prawa w Szwajcarii może być teraz uznane typowe ścinanie patykiem przydrożnych kwiatów bez konkretnego powodu. Nie jest to całkowity zakaz zrywania i uśmiercania roślin, ale wg ustawy nie wolno tego robić bez uzasadnionej potrzeby.
Biblia absolutnie nie wpisuje się w tego rodzaju sposób myślenia o roślinach. Zgodnie z wolą Stwórcy od samego początku mają one służyć człowiekowi, który w nieskrępowany sposób może z nich korzystać. Potem rzekł Bóg: Oto daję wam wszelką roślinę wydającą nasienie na całej ziemi i wszelkie drzewa, których owoc ma w sobie nasienie: niech będzie dla was pokarmem [1Mo 1,29].
Wiele wieków później natchniony psalmista potwierdził to przeznaczenie roślin, pisząc: Sprawiasz, że rośnie trawa dla bydła i rośliny na użytek człowieka, by dobywał chleb z ziemi [Ps 104,14]. Rośliny, a zwłaszcza trawa, są w Biblii wręcz synonimem krótkotrwałości i przemijalności życia. Dni moje są jak cień wydłużony, a ja usycham jak trawa [Ps 102,12], co świadczy o tym, że Bóg nie zaplanował jakiejś szczególnej troski w obchodzeniu się z nimi.
Duch tego świata zaczyna przechodzić samego siebie w tworzeniu kolejnych absurdów. Już dziś w niektórych wypadkach zwierzęta są bardziej chronione niż ludzie. Każdego dnia spaliny setek przejeżdżających tirów trują mieszkańców Augustowa, ponieważ ze względu na dobro roślin, żab i innej, bliżej nieokreślonej przyrody, zablokowano budowę obwodnicy. W cywilizowanych krajach Europy można dość swobodnie uśmiercać nienarodzone dzieci, ale zanosi się na to, że nie będzie można bezkarnie uszczknąć przydrożnego listka.
Coraz wyraźniej widać, że osądzony już przez Boga książę tego świata, jak typowy straceniec zmierza do tego, by zanim wyrok na nim zostanie wykonany, wszystko co mu duchowo podlega maksymalnie doprowadzić do absurdu, wykpić i poniżyć.
Tak właśnie postrzegam duchowe tło kuriozalnej obrony godności roślin i temu podobnej gloryfikacji przyrody. Potrafię zrozumieć tabliczkę: "Nie deptać trawnika". Nie zgadzam się z ideologią, wg której ostatecznie nie można byłoby go kosić.
Pozostanę posłuszny duchowi Biblii. Nie dam się zwariować żadnym akcjom i kampaniom ograniczającym rozsądne korzystanie z flory i fauny, zabraniającym przyjmowania pokarmów, które stworzył Bóg, aby wierzący oraz ci, którzy poznali prawdę, pożywali je z dziękczynieniem. Bo wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre, i nie należy odrzucać niczego, co się przyjmuje z dziękczynieniem [1Tm 4,3-4].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz