Dwadzieścia lat temu, 6 września 1991 roku znane mojemu pokoleniu rosyjskie miasto Leningrad zostało przemianowane na Sankt Petersburg. Nie pierwszy zresztą raz miasto zmieniło nazwę.
Założone na początku XVIII wieku przez cara Piotra I i nazwane Sankt Peterburg, przez dwieście lat było stolicą Dawnego Imperium Rosyjskiego. W 1914 roku, na fali niechęci do wszystkiego, co brzmiało z niemiecka, ze względów patriotycznych nazwano je Piotrogród. Dziesięć lat później, na cześć zmarłego przywódcy Wielkiej Rewolucji Październikowej, Włodzimierza Lenina, nadano mu nazwę Leningrad.
Dopiero dwadzieścia lat temu miastu nad Newą przywrócono oryginalną nazwę. Należy tu wspomnieć, że Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych zaleca stosowanie w języku polskim prostszej, tradycyjnej nazwy – Petersburg.
Petersburg z około 5 milionami mieszkańców jest drugim co do wielkości miastem w Rosji i szóstą w Europie aglomeracją metropolitarną po Moskwie, Londynie, Paryżu, Istambule i Zagłębiu Ruhry.
Dwie myśli przychodzą mi do głowy, gdy myślę dziś o Petersburgu. Po pierwsze, zależność nazwy tego miasta od losów Rosji i przemian politycznych przypomina niejednego człowieka, który ze znanych sobie powodów gotów jest i wciąż zmienia przynależność obywatelską, polityczną, towarzyską lub kościelną.
Biblia piętnuje chwiejność. Niestałość została wymieniona w katalogu bezbożności [Rz 1,31] a człowiek o rozdwojonej duszy, chwiejny w całym swoim postępowaniu [Jk 1,8] nie ma co liczyć na wysłuchanie modlitwy. Dlatego Słowo Boże wzywa: A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu [1Ko 15,58].
I druga refleksja związana z Petersburgiem. Miasto to, podobnie zresztą jak wiele innych, było i jest nazwane imieniem wielkich tego świata. Ponieważ ich wielkość zazwyczaj gaśnie przy zmianie wiatrów politycznych, stąd mamy do czynienia z ciągłą żonglerką nazwami miast, ulic i obiektów.
Biblia inaczej patrzy na wielkość osiąganą w tym świecie. Domy ich są grobami na wieki, mieszkania ich z pokolenia w pokolenie, chociaż imionami swymi nazwali kraje. Ale człowiek, choć żyje w przepychu, nie ostoi się, podobny jest do bydląt, które giną. Taka to jest droga tych, którzy żyją w błędnej pewności siebie, i taki koniec tych, którym własna mowa się podoba [Ps 49,12–14]. Nie ma takiej wielkości pod słońcem, która bez Boga mogłaby ostać się na wieki.
Nazywanie czegokolwiek ludzkim imieniem zawiera ryzyko, że w przyszłości trzeba będzie to zmieniać. Tylko Jezus Chrystus pozostaje przez wieki ten sam. Tyś, Panie, na początku ugruntował ziemię, i niebiosa są dziełem rąk twoich; one przeminą, ale Ty zostajesz; i wszystkie jako szata zestarzeją się, i jako płaszcz je zwiniesz, jako odzienie, i przemienione zostaną; ale tyś zawsze ten sam i nie skończą się lata twoje [Hbr 1,10–12].
Bycie naśladowcą Jezusa Chrystusa zobowiązuje do stałości, niezależnie od tego, co w danych czasach modne i korzystne.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń