Dziś zabieram was do warsztatu garncarza. Pragnę, byśmy razem z prorokiem Jeremiaszem przyjrzeli się jego pracy. Oto bardzo charakterystyczna obserwacja w takim miejscu: A gdy naczynie, które robił ręcznie z gliny, nie udało się - wtedy zaczął z niej robić inne naczynie, jak garncarzowi wydawało się, że powinno być zrobione [Jr 18,4]. Z tą samą gliną czasem kilkakrotnie musi on ponawiać swoje wysiłki.
Garncarz biorący w dłonie porcję gliny podejmuje decyzję, co z tej gliny uformuje. Nie każda glina do wszytkiego jednakowo się nadaje. Czasem zachodzi potrzeba, aby tę glinę ponownie ugnieść, tak aby stała się bardziej plastyczna i podatna rękom garncarza. Rzecz w tym, aby powstało z niej naczynie dobre i użyteczne. Inaczej glina, uznana za złą, zostanie wyrzucona.
Nawracając się do Boga, trafiamy w ręce wielkiego Garncarza. Nie od nas zależy decyzja, kim chce nas Bóg uczynić w swoim Domu i do jakich celów przeznaczyć. W wielkim zaś domu są nie tylko naczynia złote i srebrne, ale też drewniane i gliniane; jedne służą do celów zaszczytnych, a drugie pospolitych. Jeśli tedy kto siebie czystym zachowa od tych rzeczy pospolitych, będzie naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego [2Tm 2,20-21]. Od nas jednak zależy, jaką gliną jesteśmy w Bożych rękach. Wdzięczną, podatną, czy trudną i oporną?
W świetle Biblii widać,że Bóg chce nas ukształtować na wzór Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Tylko naczynia uformowane w tym wyjątkowym stylu sprawiają Bogu przyjemność. Wszystkich ludzi, których bierze w swoje ręce, Bóg przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego [Rz 8,29]. On z tego celu nie zrezygnuje, nawet jeśli miałby kilkakrotnie na nowo zaczynać pracę nad nami. Tę myśl Bożą wyraził apostoł Paweł, gdy napisał: Dzieci moje, znowu w boleści was rodzę, dopóki Chrystus nie będzie ukształtowany w was [Ga 4,19].
Żle się dzieje, gdy jeszcze nie uformowani, zaledwie we wstępnej fazie Bożej pracy nad nami, zaczynamy uważać siebie za dzieło skończone. Jest nie lepiej, gdy spieramy się z Bogiem i na siłę próbujemy być kimś innym, niż On nas chce widzieć. O człowiecze! Kimże ty jesteś, że wdajesz się w spór z Bogiem? Czy powie twór do twórcy: Czemuś mnie takim uczynił? Albo czy garncarz nie ma władzy nad gliną, żeby z tej samej bryły ulepić jedno naczynie kosztowne, a drugie pospolite? [Rz 9,20-21].
W pracy garncarza nieraz następuje niepowodzenie. Prawidłowo kształtowane naczynie ulega niespodziewanej deformacji. To ważny obraz i kryjąca się za nim myśl. Bywa, że z różnych powodów nagle przestajemy zmieniać się na wzór Chrystusa. Czasem ulegamy poważnemu zniekształceniu. Dostajemy się pod wpływ złych ludzi lub fałszywej nauki. Boże dzieło nad naszym życiem zostaje zepsute.
W dzisiejszej wizycie u garncarza chodzi o pobudzenie w nas świadomości, że gdy z naszą przemianą na obraz Syna Bożego coś pójdzie nie tak, jak trzeba, to Bóg chce nas formować na nowo. Jeśli nie chcielibyśmy trafić na zewnątrz, na wysypisko odpadów, nie opierajmy się Bogu. Raczej z podatnym i wdzięcznym sercem zaśpiewajmy: Przemień serce me. Uczyń szczerym je. Przemień serce me. Pragnę być jak Ty. Tyś jest garncarzem. Jam gliną Twą. Skrusz mnie, ukształtuj. O to modlę się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz