Sędziwi rodzice, to dla wielu zagonionych dziś ludzi temat dość niewygodny. Brakuje dla nich czasu. Ale czy koniecznie trzeba się nimi zajmować? Zazwyczaj mieszkają przecież we własnym mieszkaniu, mają - skromny, bo skromny - ale stały, comiesięczny zastrzyk gotówki, cieszą się w miarę dobrym zdrowiem...
O tak! Gdyby coś nagle się im pogorszyło, to wtedy nie mielibyśmy innego wyjścia, ale póki co, chyba nie jest to konieczne, żebyśmy niemal codziennie mieli do nich dzwonić i regularnie ich odwiedzać.
Jeżeli ktoś tak myśli, to może się grubo pomylić. Na polskim rynku działają już ludzie, którzy z dużym sukcesem docierają do naszych sędziwych rodziców, oferując im pomoc. Niestety, robią to naszym kosztem. Jak to, naszym kosztem? Otóż wpatrzonym w telewizor babciom i dziadkom proponują co miesiąc trochę dodatkowego grosza w zamian za podpis, że ich dom lub mieszkanie przechodzi na własność "dobroczynnego" funduszu i po śmierci nie będzie już przedmiotem żadnych roszczeń spadkowych.
Gdy wszystko dzieje się normalnie, wówczas dobra wypracowane w życiu przez rodziców, po śmierci przechodzą w spadku na ich potomstwo. Nawet Biblia o tym wspomina, jako o sprawie oczywistej, bo nie dzieci powinny gromadzić majątek dla rodziców, ale rodzice dla dzieci [2Ko 12,14]. Coraz większej ilości osób grozi jednak utrata spodziewanego spadku.
Niechybnie któregoś dnia obudzą się w tej sprawie z ręką w nocniku, bo zaniedbani rodzice zapiszą swoją własność obcym ludziom w garniturach, którzy z ekranu telewizora nie tylko ciepło i po ludzku do nich przemawiają, ale znajdują też czas (antenowy), by regularnie pojawiać się w ich mieszkaniu. Nie mówię, że łamią w ten sposób prawo, ale z pewnością próbują w życiu naszych rodziców przechwycić nie swoje miejsce.
Nie oddawajmy walkowerem tak ważnego pola obcym ludziom. Zajmujmy się naszymi sędziwymi rodzicami, dziadkami i babciami! Przyjmijmy to sobie za punkt chrześcijańskiego honoru, że będziemy mieli dla nich czas i na całe tygodnie nie będziemy pozostawiać ich samym sobie.
Biblia wzywa do okazywania im osobistej troski przede wszystkim dlatego, że jest to miłe w oczach Bożych. Jeżeli zaś która wdowa ma dzieci lub wnuki, to niech się one najpierw nauczą żyć zbożnie z własnym domem i oddawać rodzicom, co im się należy; to bowiem podoba się Bogu [1Tm 5,4]. Posłuszeństwo Słowu Bożemu ma tu jednak również praktyczny wymiar materialny. Spadek zostaje w rodzinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz