Grażynę Pawlas poznałem w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku w Gdańsku. Nawróciła się szczerze do Pana Jezusa i bardzo aktywnie włączyła się w życie naszego zboru. Wszędzie chodziła z gitarą i śpiewała. Potrafiła zainteresować ludzi tym, co miała do przekazania, więc szybko stała się liderką zborowej grupy młodzieżowej. Dla mnie, dorastającego wówczas chłopaka, Grażyna, z racji jej duchowo głębokiej gorliwości i oddania sprawie Bożej, była prawdziwym autorytetem. Chętnie włączałem się wszystko, co naszej grupie proponowała, aż do tego stopnia, że gdy w 1979 roku wyszła za mąż za Daniela Kaletę i wyjechała do Czech, przejąłem jej odpowiedzialność za młodzież zborową.
Z wielką przyjemnością wciąż śpiewam w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE w Gdańsku pieśni autorstwa Grażynki, takie jak np. Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, wspominając jej delikatny, charakterystyczny głos, który w tamtych latach przyozdabiał niemal wszystkie nasze spotkania. Jej winylowa płyta Głosem Twoim zostać chcę, w elektronicznej już wersji, wciąż zajmuje ważne miejsce w mojej audiotece. To był naprawdę wielki przywilej, mieć za towarzysza wiary kogoś takiego jak ona.
Gdybym, jak swego czasu św. Paweł do Rzymian, miał dziś pisać list chrześcijan z Kladna, to bez wahania napisałbym podobnie, jak on: A polecam wam Febę, siostrę naszą, która jest diakonisą zboru w Kenchreach, abyście ją przyjęli w Panu, jak przystoi świętym, i wspierali ją w każdej sprawie, jeśliby od was tego potrzebowała, bo i ona była wielu pomocna, również mnie samemu [Rz 16,1-2]. Domyślam się, że ta droga mi Gdańszczanka nie jeden raz potrzebowała dobrego słowa i szczerej życzliwości ze strony tamtejszych braci i sióstr w Chrystusie.
Dziś, po trzydziestu trzech latach od jej wyjazdu z Gdańska, Grażyna Pawlas – Kaletova nadal jest przede wszystkim rozmiłowaną w Panu Jezusie chrześcijanką. Jest także matką trzech dorosłych synów i żoną pastora, ale nie tylko. Grażyna jest również wziętą artystką. Zawsze zresztą miała takie predyspozycje. Własnoręcznie wykonany przez nią żyrandol wiele lat wisiał w naszym mieszkaniu po jej wyjeździe do Czech. Teraz prowadzi stałą galerię swoich prac w Pradze - Grażyna, gdzie można zapoznać się z jej aktualną twórczością.
Rozpisałem się trochę, ale nie przesadziłem, ani trochę. Myślę, że ci, którzy poznali Grażynkę bliżej, podpisaliby się pod moimi słowami. Gdyby zaś ktoś z Was znalazł się w Pradze, to koniecznie zajrzyjcie do tej Galerii i serdecznie pozdrówcie ode mnie jej Autorkę.
Niestety nie miałem okazji osobiście poznać Grażyny, ale miałem wielką przyjemność słychać jej nagrań, jej piosenek. Uczta duchowa.
OdpowiedzUsuń