Zacznijmy od prostego obrazu. Stojąc w kolejce po bilety słyszysz, jak ubogo wyglądająca kobieta prosi kogoś przed tobą o dopłacenie w kasie parę złotych do jej wypisanego już biletu i staje gdzieś z boku. Zabrakło jej na ten bilet i nie może go dostać, dopóki do kasy nie wpłynie brakująca reszta. Zauważasz, że poproszony człowiek nie spełnia jej prośby, bo ma tylko tyle, ile jemu samemu potrzeba. Błyskawicznie podejmujesz decyzję i chociaż osobiście nie zostałeś o to poproszony, kupując swój bilet, przy okazji dopłacasz do jej biletu. Kobiecina jest w potrzebie, a ty masz taką naturę, że lubisz pomagać. Odchodząc słyszysz, jak kasjerka woła wspomnianą kobietę po odbiór biletu. Za kim pobiegną jej wdzięczne spojrzenia? Mniejsza o to, że nie za tobą. Najważniejsze, że to właśnie ty jej pomogłeś.
Dzisiaj od rana rozmyślam o objawieniu Boga w życiu ludzi nie odrodzonych duchowo i nie znających Boga. Wielu z nich cieszy się błogosławieństwem Bożym, dość powszechnie wiążąc je z niebiblijnymi praktykami religijnymi. Na przykład twierdzą, że poprawa ich zdrowia nastąpiła w wyniku nawiedzenia sanktuarium maryjnego, albo że sukces materialny zawdzięczają codziennemu odmawianiu różańca. Czy rzeczywiście są to przejawy błogosławieństwa Bożego? Czy to możliwe, aby człowiek nie pojednany z Bogiem mógł być wysłuchiwany i obdarowywany przez Boga?
Sporo dała mi do myślenia w tym temacie poranna lektura Biblii. Oto, co powiedzieli apostołowie do religijnych ludzi, nie znających Pana: Zwiastujemy wam dobrą nowinę, abyście się odwrócili od tych marnych rzeczy do Boga żywego, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich jest. Za czasów minionych pokoleń pozwalał On wszystkim poganom chodzić własnymi drogami; jednakże nie omieszkał dawać o sobie świadectwa przez dobrodziejstwa, dając wam z nieba deszcz i czasy urodzajne, napełniając pokarmem i radością serca wasze [Dz 14,15-17].
W świetle powyższego fragmentu Słowa Bożego widać, że Bóg wyświadcza dobro także ludziom Go nie znającym. Sprawia, że są radośni i zadowoleni z życia pomimo tego, że jeszcze nie są na drodze wiary. Modlą się do swoich świętych, a Bóg, widząc ich nieświadomość, wspaniałomyślnie zaspokaja ich potrzeby. Jest to jeden z Bożych sposobów wydawania świadectwa o samym Sobie. Nawet jeśli ludzie mylnie adresują swoje prośby, a potem wdzięczność za ich wysłuchanie, Bóg wyciąga do nich dobrotliwą rękę.
Kto zna Boga niech dziękuje Mu i wychwala Go za to!
Dzięki Ci Boże za Twoje Słowo i za autora tego wpisu.
OdpowiedzUsuńA ty pastorze znasz Boga ? Moim zdaniem NIE ! Ale Bóg zna ciebie !
OdpowiedzUsuńJeżeli chcesz podyskutować, to napisz, a nie hejtujesz. Nic to nie wnosi do tematu, co piszesz.
UsuńSwojej pogody ducha nigdy nie wiazałam z łaską, natomiast wszelkie nieszczescia odbierałam jako kare boską.Dopiero teraz sobie to uswiadomiłam.
OdpowiedzUsuńSamotna jestem na tej trudnej drodze poznawania.Czy dam rade?