Po włączeniu się wczoraj porannego budzika mojej żony mimowolnie zacząłem słuchać kończącej się wypowiedzi, gloryfikującej rzymskokatolicką eucharystię. Gdy ucichła, z głośnika popłynęła znana mi pieśń: "O, jakże kocham Twój, najświętszy Boże, dom. Ten żywy kościół z ludzkich dusz, zbawionych Twoją krwią". Tąpnęło mną tak, że w jednej chwili całkowicie się obudziłem! Ktoś w katolickiej audycji zmiksował niebiblijną naukę z ewangelicznym hymnem. Tak oto piękne słowa autorstwa Timothy Dwight'a, wnuka słynnego kaznodziei przebudzeniowego, Jonathan’a Edwards’a trafiły do jednego worka z bałwochwalstwem. Na Boga! Przecież nie o takim kościele pisał i śpiewał Dwight w 1800 roku w Ameryce.
Jak to wygląda w świetle Biblii? Chrystus Pan wskazał, że nowego życia nie należy łączyć ze starymi zwyczajami i obrzędami religijnymi. Nikt nie przyszywa łaty z nowego sukna do starej szaty, bo inaczej łata obrywa nowe od starego i rozdarcie staje się większe. Nikt też nie wlewa młodego wina do starych bukłaków, bo inaczej wino rozsadzi bukłaki, i wino i bukłaki zniszczeją. Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków [Mk 2,21-22]. Dlatego uczniowie Jezusa nie żyli wg kalendarza ówczesnych obrzędów i postów. Byli wolni od tradycji.
Prawdziwi chrześcijanie mają zapobiegać miksowaniu zdrowej nauki z ludzką religią i świeckim życiem. W jaki sposób? To proste: Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym?Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, i będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego się nie dotykajcie; a ja przyjmę was i będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący [2Ko 6,14-18].
Od lat obserwuję ewangeliczne środowiska chrześcijańskie. Zaczynają w nich przeważać tendencje do bratania się ze światem i jego religią. W imię ewangelizacji wielu wierzących połączyło się z niewierzącymi do tego stopnia, że utracili tożsamość i woń Chrystusową. Naśladują świeckich artystów i gwiazdorów, mizdrzą się do polityki, stosują biznesowe socjotechniki. Wystarczy z większą nieco dozą refleksji popatrzeć na chrześcijańskie sceny, przysłuchać się naradom chrześcijańskich strategów i zobaczyć, czym żyją na co dzień.
Wbrew nauce Pisma Świętego wśród chrześcijan zapanowała wielka moda na miksowanie. Daje ono chwilowe poczucie sukcesu. Bądźmy jednak świadomi, że podczas, gdy ktoś na tym miksowaniu zyskuje, ktoś inny ponosi duchową stratę. Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga [Jk 4,4].
Panie, wiem z Biblii, że Ty zazdrośnie chcesz mieć tylko dla siebie ducha, któremu dałeś we mnie mieszkanie. Nie dam się zmiksować.
Ja też nie dam się zmiksować, moją modlitwą jest aby Bóg uchronił swoich wybranych przed tym całym cudzołożnym bigosem religijnym jaki ma teraz miejsce w naszym kraju.
OdpowiedzUsuńPolecam szczególnej uwadze: http://oblubienica.eu/czytelnia/rozwazania/festiwal-nadziei-a-niebiblijny-ekumenizm-franklina-grahama
UsuńAndrzeju, proszę nie profanować prawdziwego bigosu :-) Mniam, mniam...
UsuńCudzołóstwo, to najlepsze, najobrzydliwsze i wystarczające słowo.
Też nie dam się zmiksować, szczególnie, że przeraża mnie duchowa ślepota niektórych naprawdę szczerych chrześcijan...
Teraz nasze Kościoły wskakują do łóżek z politykami z KRK zasłaniając się ich autorytetem i rekomendacjami (w stylu akceptacji kardynała Nycza), obrzydliwe!
Tutaj historia znanej warszawskiej społeczności, jej liderzy usługiwali w wielu zborach i byli zapraszani jako mówcy na ewangelizacje.
A po kilku latach.... poczytajcie sami:
http://archidiecezja.warszawa.pl/upload/binaries/rada_zrzeszen/chefsiba/komunikat.pdf
Już chyba lepiej obudzić się w takim miksie jak brat Marian...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAmen bracie, nie dajmy się zmiksować. Choć naciski otoczenia coraz większe...
OdpowiedzUsuńAmen
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej ślepi i głusi jesteśmy na ostrzeżenia typu baczność teren świata, czuwajcie, bądźcie trzeźwi... ważne tylko,aby nie bolało, było lekko,łatwo i przyjemnie, a pokuta i krzyż to depresyjne słowa. Wielu w imię źle pojętej miłości, wraca do tego
OdpowiedzUsuńz czego wyszli, tracąc kierunek...robi się szaro,letnio, nijako...prawdziwy mix.
FESTIWAL BEZNADZIEI (oceńcie sami tzw wierzący protestanci stracili wiarę w swojego Boga i muszą bratać się z poganami nurzając się w ich obrzydliwościach aby w ten sposób mogli przyprowadzać ludzi do Boga ?)Przeczytajcie drugi list do koryntian rozdział 6 werset 14-18.To słowo mnie oświeciło gdy się nawróciłem ! A GDZIE CENA PRAWDY ? http://festiwalnadziei.pl/rada-festiwalu/ http://www.ulicaprosta.net/forum/viewtopic.php?f=1&t=1588 http://wodazycia.waw.pl/zdjecia/image?view=image&format=raw&type=orig&id=2306
OdpowiedzUsuńWaldemar Śmigiera Nie akceptuję ekumenii nie zgadzam się z takim tokiem myślenia.Byłem kiedyś w neokatechumenacie i spotykam do dziś ludzi z którymi rozmawiam. Wiem jak ciężko ich ukierunkować na prawdę ewangelii.Po większości rozmów pada stwierdzenie:słuchaj każdy ma swoją drogę wszyscy wierzymy w tego samego Boga wystarczy być dobrym człowiekiem a będziemy zbawieni (a przy okazji jest to doktryna teraźniejszego papieża).Nie wyobrażam sobie wspólnych nabożeństw a wielu po tym festiwalu będzie utwierdzonych w przekonaniu że prawda jest wszędzie.A czy tak jest!. Po prostu ślepota !!!
UsuńDla mnie najbardziej przykrą rzeczą jest to, że ja jako były katolik nawracając się i automatycznie odrzucając cały fetor tych nauk wiele wycierpiałem od mojej rodziny i znajomych. A teraz okazuje się, że mój Kościół staje ramię w ramię z tymi przez których nieprawdę tak wiele musiałem znieść...
OdpowiedzUsuńJak zadałem jednemu ze starszych mojego Kościoła pytanie, czy katolicy w takim razie są moimi braćmi, to usłyszałem stwierdzenie, że "oczywiście, że nie", ale trzeba wykorzystać ich autorytet, aby mogli się kolejni ludzie nawrócić.
Dla mnie sprawa oczywista: "wyjdźcie spośród nich i nieczystego się nie dotykajcie", ale jak widać przywódcy chcą przechytrzyć diabła jego metodami - życzę im powodzenia...
Miałbyś rację, gdyby dyskusja nie dotyczyła katolików, a np. afrykańskich animistów. Tam jest tylko i wyłącznie inny bóg. Trzeba wyjść spośród nich itd. Z KK rzecz się ma inaczej. Czy chcesz w to uwierzyć, czy nie, w łonie KK i innych "dużych" czy "nominalnych" kościołów są ludzie nawróceni - wielu takich znam. Ludzie ci mówią o przyjęciu Jezusa, nowonarodzeniu, rewidują swoje życie, porzucają grzech, naprawiają relacje, a więc nawrócenie powoduje w ich życiu określone skutki, ale jednak nie "wychodzą" z organizacji, w której się znajdują. Przyczyny są różne: nie widzą potrzeby, chcą swoją postawą "naprawiać" swój kościół, lub po prostu nie wiedzą dokąd się udać. Osobiście jestem przeciwnikiem umów ekumenicznych na poziomie "zarządu" - nie do zaakcetowania jest np. wzajemne uznanie chrztu, umowy o współpracy ingerujące w tkankę obu kościołów itp. Natomiast współpraca nawróconych ludzi, niezależnie od tego, do jakich organizacji należą, jest konieczna. Choćby dla świadectwa. Na twoje pytanie osobiście odpowiedziałbym: tak, w KK mogą być Twoi bracia. To samo zresztą sądzę o innych "ugrupowaniach" - może ich praktyka i postępowanie czasem szokuje lub zniechęca, ale WEWNĄTRZ grupy ludzi, czy to przysypiających w rzeźbionych ławkach, czy też tańczących, skaczących i zachowujących się dziwnie, są Boże Dzieci. I ten fakt trzeba docenić. Pozdrawiam - chętnie podyskutuję nimrod/małpa/interia.pl, www.facebook.com/nimrod72
UsuńBardzo budujący wpis w czasie szalejacej epidemii eKumenicznej grypy. Dobrze wiedzieć że są jeszcze trzeźwo myślący ludzie. Cieszy mnie to niezmiernie.
OdpowiedzUsuńChciałbym zwrócić jeszcze uwagę na taki problem: w zborach są prowadzone różne programy z serii "nie mówimy o tym co nas dzieli a tylko o tym co nas łączy"min. Projekt prawda. W programie tym wmiksowano w roli eksperta księdza katolickiego który w swych przemowach min. nie omieszkał podkreślić "świętości"' najświętszego sakramentu. Ciekawostką jest to, że ów książę w latach 70tych był zielonoswiatkowym pastorem ale się chłopina nawrócił bo doszedł do wniosku ze krk jest kontynuatorem pracy apostołów.
Czy to przypadek ze taka osoba została wmiksowania do programu w zborach? Moim zdaniem nie jest to przypadek ale celowa strategia ekumenicznego lobby.
Pastorze,znasz dobrze Pismo Św.?! Może znasz,ale nie postępujesz tak jak Jezus nauczał !
OdpowiedzUsuńGdyby to była prawda to ta strona dawno by już nie istniała
UsuńJest wśród nas taki jeden wielki MIX że naprawdę niewielu to widzi.Ten MIX nazywa się przynależność.Oczywiście każdy chce przynależeć do Boga,nie do diabła.Jednak rutyna życia czyni człowieka przyzwyczajonym do człowieka i tak idzie człowiek na zebranie/nabożeństwo bo będzie dużo pytań jak nie przyjdzie.Ludzie z innej przynależności też mnie pytają do kogo należę?O tak,większość odpowie o swojej przynależności denominacyjnej....ja katolik,ty zielonoświątkowiec,on baptysta i u nas tak jest,to my idziemy za Panem.Czy Pan Jezus był "zmiksowany"?Jego apostołowie czy też byli?Czy należeli do jakiejś denominacji na wzór denominacji pogańskich? Otóż NIE!! Oni wszyscy należeli do Boga Ojca i ja też mówię że przynależę do Pana Jezusa,nie do protestantów,nie do tych innych czy jeszcze tamtych.Nie uznaję tych wszystkich nazw,to jest świeckie.Tym bardziej że oni wszyscy miksują się już na potęgę.Co najwyżej mówię że przynależę do OBLUBIENICY PANA na podstawie świadectwa Ducha Świętego.To Bóg pociągnął mnie do siebie i jaki może mieć wysiłek,w tym człowiek?Przemyślcie to sobie.Pozdrawiam w Panu Jezusie.
OdpowiedzUsuń