09 listopada, 2014

Zapłaczmy bardziej nad sobą, niż nad nimi

Dziś dzień modlitwy za prześladowany kościół. Nie bardzo mi wiadomo, kto go ustalił właśnie na dzień 9 listopada, ale różne środowiska, zarówno katolickie jak i protestanckie, organizują dziś spotkania informacyjne z udziałem przedstawicieli organizacji zajmujących się tą tematyką, zbierają pieniądze na pomoc prześladowanym oraz modlą się w intencji cierpiących chrześcijan.

Chociaż pisałem już kiedyś co nieco na ten temat, pozwolę sobie i dzisiaj na krótką refleksję w powyższej sprawie. Ażeby uniknąć nieporozumień chce podkreślić na wstępie, że jak najbardziej jestem zwolennikiem modlitwy o braci i siostry w Jezusie Chrystusie. Tego rodzaju modlitwa była zalecana przez apostołów Jezusa Chrystusa i praktykowana w okresie wczesnego kościoła. Przez nią właśnie chrześcijanie dawali świadectwo miłości wzajemnej i więzi duchowej między zborami Bożymi.

Nie wolno nam jednak nie zauważać, że prześladowanie za wiarę było w  czasach powstawania ksiąg Nowego Testamentu zjawiskiem powszechnym. Każdy ówczesny chrześcijanin rodził się do nowego życia z Jezusem w świadomości, że rusza w drogę, na której czeka go ucisk ze strony świata, prześladowanie, cierpienie a nawet śmierć. Spodziewanie się innego losu przeczyłoby prawdziwemu naśladowaniu Pana. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą [Jn 15,20]. Znakomita większość apostołów poniosła śmierć męczeńską i wcale nie było to traktowane jako ich klęska i nieszczęście. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios. Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami [Mt 5,10-12].

Od pierwszych lat mojej świadomej wiary w Jezusa liczę się z koniecznością ponoszenia jej kosztów. Przecież Pan powiedział: Podniosą na was swe ręce i prześladować was będą i wydawać do synagog i więzień, i wodzić przed królów i namiestników dla imienia mego. To da wam sposobność do złożenia świadectwa [Lk 21,12-13]. Tragizowanie więc, że ktoś trafił do więzienia za wiarę, doznał krzywdy materialnej lub został zabity z powodu Jezusa, z biblijnego punktu widzenia świadczy o niezrozumieniu losu prawdziwych chrześcijan w tym świecie. Gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane to, że możecie nie tylko w niego wierzyć, ale i dla niego cierpieć [Flp 1,29].

Owszem, napotykamy w Dziejach Apostolskich takich chrześcijan, którzy na myśl o zbliżającym się aresztowaniu apostoła Pawła podnieśli lamet. Jak zareagował na to rzeczony apostoł? Wtedy Paweł odrzekł: Co czynicie, płacząc i rozdzierając serce moje? Ja przecież gotów jestem nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jerozolimie dla imienia Pana Jezusa [Dz 21,13]. On, oddany sługa Jezusa wiedział, co to znaczy być chrześcijaninem na tej ziemi.  Oni – odważę się to napisać - dawali początek nowemu podejściu do sprawy, w którym prześladowanie za wiarę zostanie uznane za rzecz nienormalną.

Dlaczego docierające dziś do nas informacje o prześladowaniu chrześcijan tak nami wstrząsają? Dlaczego organizacje para kościelne zajmujące się nagłaśnianiem aktów męczeństwa za wiarę potrafią tak chwycić nas za serca i otworzyć kieszeń? Ponieważ większość z nas bardziej gotowa jest zająć się zaklinaniem rzeczywistości, aniżeli przyjąć do wiadomości i zgodzić się z biblijną myślą, że wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą [2Tm 3,12]. Przeciętny chrześcijanin XXI wieku nie chce już cierpieć za wiarę. Gdy gdzieś na horyzoncie zauważa widmo prześladowania, zaczyna protestować, podpisywać petycje, domagać się sprawiedliwości itd.

Czy  jako naśladowcy Jezusa Chrystusa naprawdę chcemy być w tym świecie traktowani tak samo jak niewierzący? Czyśmy już zeświecczeli do tego stopnia, że wyśmianie, odrzucenie, pogardę, prześladowanie, ucisk i śmierć chcielibyśmy usnąć z naszych chrześcijańskich życiorysów? Owszem, módlmy się o prześladowanych chrześcijan, lecz – na Boga – nie w taki sposób, jakobyśmy chcieli i ich pozbawić chwały czekającej prawdziwych świadków Jezusa.

Kto dzisiaj ponosi jakąkolwiek szkodę z powodu swojej przynależności dla Pana, w rzeczy samej jest wielkim szczęśliwcem. Gorzej z tymi, którzy już od lat takich doświadczeń nie mają...

3 komentarze:

  1. Hmmm, może to co napiszę wyda się niektórym kontrowersyjne, ale uważam, że w Polsce może niedługo dojść do prześladowań, masowych prześladowań chrześcijan. Oczywiście, już teraz znosimy np. wyśmiewanie się z nas, odrzucenie przez członków rodzin itp., co w zasadzie nikogo nie dziwi, bo i nie powinno. Ale to o czym myślę, to zorganizowane i odgórne prześladowania.
    Widzę jak na razie dwie strony, od których może to przyjść. Po pierwsze, ze strony różnych komunizujących, lewicowych ruchów, walczących programowo z chrześcijaństwem jako takim. Tu należą np. neoateiści, agresywne ruchy LGBT, młodzi pasjonaci komunizmu. Ci są nieliczni w Polsce i na razie nie stanowią większego zagrożenia, ale nie wiemy, co przyniesie przyszłość.
    Druga strona to prawicowe nurty, nacjonalistyczne, często pełne politycznego szowinizmu, z hasłami typu "Polak - katolik" - wcale nie tak rzadkie, jak się wydaje... Już przecież nie brakuje ludzi, którzy uważają, że należy przywrócić w Polsce prawo o bluźnierstwie sprzed II wojny światowej, kiedy karany było np. brak uklęknięcia przed procesją w Boże Ciało.
    W czasach ostatecznych, a w tych na pewno żyjemy, mnożą się różnego rodzaju fanatyzmy, dziwaczne ruchy i poglądy.
    Ale my mamy pociechę w tym wszystkim: "A gdy się to zacznie dziać, wyprostujcie się i podnieście głowy swoje, gdyż zbliża się odkupienie wasze." (Mt 21, 28).
    Tak że to, że w Polsce nie ma jeszcze zorganizowanych prześladowań, to tylko kwestia czasu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem za modlitwą o wytrwanie w prześladowaniach.

    Bo prześladowania były i będą.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ja, Jan, brat wasz i uczestnik w ucisku i w Królestwie, i w cierpliwym wytrwaniu przy Jezusie, byłem na wyspie, zwanej Patmos, z powodu zwiastowania Słowa Bożego i świadczenia o Jezusie." Obj. 1:9

    " A gdy zdjął piątą pieczęć, widziałem poniżej ołtarza dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, które złożyli.Obj. 6:9

    Do wypowiedzi Zim'a Jest jeszcze trzecia strona, trzecia grupa prześladowanych z powodu Słowa. I to są prześladowania które przychodzą i przyjdą ze strony wspólnot, współbraci, fałszywych braci. Już dzisiaj, i to w Polsce, wiele Sióstr i Braci cierpi z powodu Słowa. Są izolowani, napiętnowani, ośmieszani, wyłączani albo przymuszani do odejścia. Jest silna presja, aby nie trzymali się Słowa, tak na serio, w każdym detalu. Chcących żyć pobożnie, kaznodziei i proroków nawołujących do świętego życia, nazywa się fanatykami religijnymi, legalistami, faryzeuszami i ludźmi religijnymi. Kto wie, czy za jakiś czas, ktoś nie wpadnie na pomysł, aby dla dobra ogółu, pozbawić takowych "przeszkadzaczy" życia.

    "Tak jest, wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą." 2 Tym. 3:12

    OdpowiedzUsuń