Tytułowe słówko przykuło dziś moją uwagę podczas porannego czasu z Biblią. Używamy go w sytuacjach, gdy w oparciu o swoje doświadczenia i obserwacje życiowe, próbujemy określić przewidywany ciąg zdarzeń. Zapewne w najbliższych wyborach zwycięży pan X i zostanie prezydentem miasta? Albo, siostra Y po ostatniej rozmowie zapewne już się nie pojawi w naszej społeczności? Domyślamy się jak będzie, chociaż nie wiemy tego na pewno.
Jezus w pewnym momencie swojej działalności zaczął mówić, że trzeba Mu iść do Jerozolimy na święto Paschy. W międzyczasie nastąpiła bardzo niesprzyjająca po temu zmiana okoliczności. Dopiero co, chciano w Judei Jezusa ukamienować [Jn 11,8]. Arcykapłani niejako wystawili za Nim list gończy. Zrobiło się niebezpiecznie. W tej sytuacji wśród pielgrzymów przybywających do świątyni pojawiło się przewidywanie: Cóż sądzicie? Zapewne nie przyjdzie na święto? [Jn 11,56]. Jak myślicie? Przyjdzie na święto, czy raczej nie? – rozmawiano o Jezusie w świątyni.
Wkrótce mocno się zdziwili. Poruszyło się całe miasto [Mt 21,10], gdy Jezus postąpił wbrew ich - na ludzki rozum - słusznym przewidywaniom. Podziwiam i miłuję Pana Jezusa Chrystusa. Ileż to razy ludzie myśleli, że On zapewne już nie podniesie danego grzesznika po kolejnym upadku? Byli wręcz przekonani, że Jezus zapewne nie stanie po stronie tak ryzykownego i nierozsądnego przedsięwzięcia? Przewidywali, że z powodu zaistniałych okoliczności raczej Pan nie pobłogosławi zawieranego związku? A Pan Jezus – wbrew ludzkim prognozom – przyszedł, podniósł, stanął, pobłogosławił!
Niektórzy nie dowierzają też, że Syn Boży w widzialny sposób powtórnie przyjdzie na ziemię. Żeby nie wyjść na całkowitych niedowiarków, kombinują z jasnym objawieniem Biblii w tej sprawie, głosząc pogląd, że powtórne przyjście Jezusa Chrystusa należy rozumieć symbolicznie. W tym sensie ono już nastąpiło ich zdaniem, więc zapewne nie ma na co czekać?
Wbrew ludzkim dywagacjom któregoś dnia Pan Jezus powróci, tak jak zapowiedział. Wierzę każdemu słowu, które pochodzi z ust Pana. Na pewno się nie zawiodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz