Dwór Olszynka przyozdobiony polską flagą w Święto Niepodległości 2014 |
Apostoł Paweł, przez którego Bóg wiele powiedział nam o wolności, nazywał samego siebie sługą, a dosłownie, wręcz niewolnikiem Jezusa Chrystusa [Rz 1,1; Tt 1,1]. Po osobistym spotkaniu z Synem Bożym, odkrył i przekonał się na własnej skórze, że dla niego Jezus to pan całkowicie odmienny od typowego właściciela niewolników. Wykupił go z niewoli grzechu i natychmiast nadał mu status wyzwoleńca. On zaś przylgnął całym sercem do Pana Jezusa i nie chciał ani jednego dnia przeżywać z dala od tak wspaniałomyślnego Pana.
Pamiętam, jak przed laty, w czasach kryzysu ekonomicznego, żartowaliśmy w Polsce, że najlepiej dla nas byłoby zrzucić z siebie zależność od ZSRR i poddać się Niemcom. Ten czarny humor zawierał w sobie odrobinę prawdy o pożytku dobrej zależności. Lepiej być niewolnikiem dobrego i bogatego pana, aniżeli głodnym luzakiem w podartych portkach i bez dachu nad głową. Syn marnotrawny z przypowieści Jezusa dość szybko zorientował się, że ojcowski dom ze swoim porządkiem rzeczy jest dla niego lepszy od swawolnej hulanki.
A jak jest ze mną? Otóż bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, czuję się zależny od Pana Jezusa. Błogością napełnia mnie dziś myśl, że oddychanie, apetyt, fizyczna zdolność poruszania, wzrok, słuch, mowa, praca, bliscy mi ludzie – wszystko to jest darem Bożym. Jakoś nie ciąży mi to, że każde moje plany i zamiary od lat opatruję biblijną klauzulą: Jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to lub owo [Jk 4,15]. Świadomy całkowitej zależności od Boga jestem z tego powodu autentycznie szczęśliwy. Szczęśliwi świadomi swej nędzy, gdyż ich jest Królestwo Niebios [Mt 5,3].
Są ludzie, którzy nie znoszą myśli o jakiejkolwiek zależności. A ja? Moim szczęściem jest być blisko Boga. W Panu, w JHWH, znalazłem schronienie [Ps 73,28].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz