22 grudnia, 2009

Sama idea, czy tylko jej realizacja?

W pewnym miasteczku urodziło się chore dziecko. Należało w zagranicznej klinice szybko poddać je kosztownej operacji, aby mogło żyć i normalnie się rozwijać. Ktoś wpadł na pomysł, aby zorganizować zbiórkę pieniędzy na ten cel. Powołano społeczny komitet, ogłoszono akcję, zorganizowano liczne imprezy i pieniądze zaczęły napływać. Okazało się jednak, że lwia część tych darowizn poszła na koszty organizacyjne, przejazdy i posiłki członków komitetu, którzy ponadto wypłacili sobie z tych środków wysokie honoraria. Cel akcji nie został osiągnięty.

Co byśmy powiedzieli, gdyby na podstawie historii tej zbiórki ktoś inny wpadł na pomysł, że należy w ogóle zaprzestać organizowania takich zbiórek społecznych?  Czy sama idea zbiórki była zła? Nie. To przypadkowi i bez należytego oddania ludzie, swoim egoistycznym podejściem do sprawy zacienili jej blask, ale pomagać ludziom w takich przypadkach  jak najbardziej nadal trzeba!

Przed nami kolejna rocznica narodzin Jezusa Chrystusa. Urodziny Kogoś takiego jak Pan Jezus – to ważna i wielka uroczystość! Jednak od lat tysiące ludzi prawie wcale nie myśląc o Zbawicielu świata, wykorzystuje to święto dla własnych interesów. Urodziny Jezusa przeważnie są świętowane już zupełnie bez Niego. Większość ludzi najzupełniej wcale nie potrzebuje Solenizanta, żeby się dobrze bawić w święta Jego urodzin.

 Właśnie dlatego każdego roku w kręgach bardziej [żeby nie powiedzieć: ultra] duchowych chrześcijan podnosi się krytyka Świąt Narodzenia Pańskiego. Rażąca powierzchowność i ubóstwo duchowe oprawione bogactwem symboli i walorów materialnych, wzbudza ich sprzeciw i prowadzi do rezygnacji ze świętowania w ogóle. Czyż nie jest to jednak przesada w drugą stronę? Owszem, świat spłycił i wypaczył te święta, ale czy to znaczy, że naprawdę nie mają one sensu?

Godzien jest ten Baranek zabity wziąć moc i bogactwo, i mądrość, i siłę, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo. I słyszałem, jak wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i w morzu, i wszystko, co w nich jest, mówiło: Temu, który siedzi na tronie, i Barankowi, błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na wieki wieków [Obj 5,12-13]. Czy w obliczu takiego zachwytu Synem Bożym, któryś z prawdziwych uczniów Jezusa mógłby pomyśleć, że można  zrezygnować ze świętowania faktu Jego wcielenia?

Co wam się nie podoba? Sama idea święta narodzin Jezusa, czy może raczej powierzchowność świętowania? Nie wierzę, że jakikolwiek prawdziwy chrześcijanin może być niezadowolony z tego, że wspomina się narodziny Pana Jezusa Chrystusa. Myślę, mam nadzieję, że krytykom grudniowych świąt chodzi jedynie o to, aby to świętowanie uczynić bardziej duchowym.

Mnie też o to chodzi. Pokażmy więc światu, jak bardzo z narodzin Zbawiciela potrafią cieszyć się ludzie, którzy w Duchu pojęli wartość faktu, że Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy [Jn 1,14]. Idea świętowania inkarnacji Syna Bożego jest dobra i miła w oczach Bożych.

Szersze ujęcie tego tematu przedstawiam tutaj.

11 komentarzy:

  1. Piszesz bracie że nie wierzysz,iż jakikolwiek PRAWDZIWY chrześcijanin może być niezadowolony,z tego ,że wspomina się narodziny Pana Jezusa Chrystusa.Przepraszam ale ja,z łaski bożej zrodzony na nowo 8 sierpnia 2001r.,kochający Boga,starający się iść drogą Słowa Bozego jestem niezadowolony z tego święta.Dlaczego?
    Żadna z Ewangelii nie podaje dokładnej daty narodzin Jezusa. Kwestią tą zainteresowano się dopiero po I soborze nicejskim (325), na którym uznano, że Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, a także pod wpływem kultury hellenistycznej, przywiązującej znaczenie do dnia, miesiąca i roku urodzin.
    Jeszcze na początku III w. Klemens Aleksandryjski jako datę narodzin Chrystusa podawał 19 kwietnia. W tym samym czasie - 25 grudnia obchodzono jedno z ważniejszych rzymskich świąt "Natali solis invicti" - święto narodzin niezwyciężonego słońca.Co to ma wspólnego z narodzinami Pana?
    Dlaczego?
    Dzień wigilijny bogaty jest w zwyczaje i przesądy posiadające magiczną moc, zazwyczaj znajdujące swój rodowód w lokalnych, przedchrześcijańskich wierzeniach. Jednym z nich był zakaz szycia, tkania, motania i przędzenia. Uważano je za czynności szczególnie lubiane przez demony wody, które mogły zjawić się wszędzie tam, gdzie zakaz złamano. Do dzisiaj przestrzega się, aby w Wigilię nie kłócić się i okazywać sobie wzajemnie życzliwość. Przetrwał też przesąd, że jeśli w wigilijny poranek pierwszym gościem w domu będzie młody chłopiec, przyniesie to szczęśliwy rok. W małym stopniu przetrwała również tradycja umieszczania w jednym uszku w barszczu grosika, dla tego kto na niego trafił szykowało się szczęście przez najbliższy rok. Wszelkie zranienia oraz choroby w czasie świąt odbierane są jako zapowiedź kłopotów ze zdrowiem. Myśliwi tego dnia tradycyjnie udają się na polowanie, którego pomyślny wynik zapewni opiekę na cały rok patrona łowiectwa św. Huberta. Istnieje także przesąd aby spróbować każdej z dwunastu wigilijnych potraw aby nie zabrakło jej w następnym roku. Niektórzy pozostawiają w portfelu łuski z karpia, które mają przynieść szczęście.Co to ma wspólnego z narodzeniem Pana?
    Dlaczego?(moje przemyślenie)-
    Ciekawe czy Pan Jezus patrząc z góry na ten świat i to święto jest radosny i zadowolony?Myślę iż w obecnej sytuacji,w jakiej znajduje się człowiek przed Bogiem,to pozostał nam tylko smutek i płacz(Jan 16-22)Ile myśli o zbawicielu zostaje w człowieku po tym wydarzeniu? Wracamy do starego porządku codziennego życia,do tego co będzie jutro,do gonitwy za wiatrem,do smutnego bycia bez Boga...Moje serce nie odrodziło żadne święto,żadna uroczystość,żadne radosne świętowanie-ale coś innego-skłonienie w pokucie głowy i słowa Jezu przebacz mi...Zawsze patrzę na te rzeczy z perspektywy wydania owocu-a tu niestety go nie ma,a wręcz odważę się powiedzieć że te święta są o wszystkim,tylko nie o żywym Bogu.Zasmuciłeś mnie bracie tymi słowami z księgi Objawienia,że podłożyłeś je pod świętowanie narodzenia Pana Jezusa.Dla mnie są to słowa mówiące o Chrystusie ZMARTWYCHWSTAŁYM,a nie o tym w stajence,o Panu który daje nadzieję i świadomość bożym dzieciom jak wielkiego i wspaniałego mają Boga. Bez względu na to święto życzę Ci Marianie BŁOGOSŁAWIEŃSTWA,RADOŚCI I SZCZĘŚCIA W CODZIENNYM ŻYCIU Z JEZUSEM.
    PS.Do rozważenia np.w wigilijny wieczór Iz 1, 10-20

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja myślę, że wszelka zajadłość, gorycz i zła wola w podchodzeniu do braci w Chrystusie nijak się ma do narodzenia na nowo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam takich "chrześciajan", dla których największym wzorem do naśladowania jest Chrystus z powrozem w ręku, oczyszczający dziedziniec świątyni. Jak najbardziej ewangeliczny wzór, lecz czy najważniejszy?
    Lecz ci ludzie nic więcej nie potrafią i pod płaszczkiem "naśladowania", pysznią się "wiedzą" i udowadniają, że jedynie ich pobożnosć jest biblijna.
    Myślę, ze Chrystus, czytając tę pierwsza anonimową wypowiedź, zastanawia się, czy nie powienien znów wziąć do ręki powróz, aby przeczyścić szeregi współczesnego chrześcijaństwa

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myślę co do pierwszej wypowiedzi że nie wadzi się z żadnym słowem zawartym w Biblii...

    OdpowiedzUsuń
  5. do trzeciego komentarza-a skąd wiesz czy ten chrześcjanin nie oddał by życia za ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Uszanujmy i jednych i drugich...

    OdpowiedzUsuń
  7. Sorry nie mogłem się powtrzymać: powyższy dialog od strony technicznej stanowi kwintesencję dialogów w necie. Anonimowi "gonią" anonimowych. Nie ułatwiacie dyskusji, panowie (lub panie, w co akurat w tym przypadku wątpię) :)))). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, wiedziałem że tym wpisem brat Marian włoży kij w mrowisko ;-) Ale tak na spokojnie radzę wszystkim zwolennikom pierwszej wypowiedzi (której też kiedyś byłem zagorzałym zwolennikiem) jak i kolejnych komentarzy, znalezienie Bożej równowagi. Dlatego między innymi potrzebujemy pomocy Ducha Świętego, żeby nie stać się fanatykami swoich przekonań, ale umieć słyszeć Boga w wyborach jakie są przed nami. Zgadzam się, że lwia większość obyczajów bożonarodzeniowych pochodzi tylko i wyłącznie z pogaństwa i zostały na siłę wszczepione w nieświadomych chrześcijan, ale z drugiej strony jeżeli Jezus w tym będzie przez nas szczerze uwielbiony (a nie demoniczne przesądy), to myślę, że będziemy się podobać Bogu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Bracie Marianie!
    Cieszę się z Bożego Narodzenia.Bez szaleństwa i komercji.Tak też można.Wspomnienie narodzin naszego Pana i Zbawiciela!Jestem Bogu wdzięczna za Jezusa Chrystusa, za to że umarł za mnie i dał mi nowe życie.To , jakie będą Urodziny naszego Pana, zależy od nas.
    Do 1 anonimowego : Gdyby nie ten maleńki w żłobie, który narodził się dla nas(nieważne którego dnia -On był zawsze!), nie byłoby Chrystusa Zmartwychwstałego! Niech będzie uwielbione Święte Imię Jego! A Tobie bracie 1 anonime, życzę aby Pan przydał miłości i mądrości w Jezusie Chrystusie! Wszystkim zaś braciom i siostrom błogosławię w imieniu Pana Jezusa Chrystusa!
    Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dopatrujmy się wszędzie od razu wkładania kija w mrowisko. Pierwszy kościoł funkcjonował też jako społeczność niedoskonałych ludzi ze swoimi naleciałościami i niektórym pewne rzeczy wcale nie wydawały się złe, do czasu dopoki nie zostali o tym przekonani. A tym który przekonywał - to nie był brat lub siostra zasypujący nas niesamowitą ilością wersetów biblijnych - a Duch Święty. Wielu chciało zachowywać obrzezanie, przepisy pokarmowe, świeta, zwyczaje itp bo wydawało im się że jest to nieodzowny element życia z Bogiem, ale... nie zostali przez to odrzuceni, mimo że wyraźnie czytamy że nie są to rzeczy potrzebne.

    Zgadzam się w pełni z Anonimem nr 1 że prawie wszystko w tych świętach pochodzi z pogaństwa, jedynym elementem niepogańskim jest sam fakt narodzin Zbawiciela.
    Nie obchodzę świat ale nie dlatego, że je odrzucam, tylko dlatego że nie mam żadnej biblijnej podstawy by je obchodzić. Nie czuję się odstępcą, który do nauki apostolskiej coś dodaje lub coś z niej usuwa. Po prostu, są pewne rzeczy które są od Boga a wszystko co ponad to jest od ludzi, ale nie zawsze znaczy to że pewne elementy tradycji są od razu bałwochwalstwem. Jesli ktoś uważa, że w tym dniu można wspominać narodzenie Zbawiciela i radować się z tego wydarzenia - to dobrze. Zastanawiam się tylko dlaczego przez pozostałe 364 dni w roku tak razadko radujemy się z tego wydarzenia i tak rzadko je wspominamy.

    Wspominanie narodzin ma pewien związek z Biblią. Biblia mówi o wielu innych ważnych wydarzeniach a niektóre z nich nawet przypisane są do konkretnej daty. Biblia wspomina o bardzo wążnym wydarzeniu jak zwiastowanie Marii że pocznie w swym łonie Zbawiciela. Szczególnie ten moment powinien być ważny dla chrześcijan, a szczególnie tych, którzy uważają że płód jest człowiekiem w momencie poczęcia a fakt opuszczenia łona matki jest tylko kolejnym etapem ludzkiego życia Jezusa.
    bardzo ważnym momentem było rozpoczecie publicznej służby Jezusa, chrzest w Jordanie, namaszczenie Duchem, ważnym momentem jest śmierć i zmartwychwstanie. Praktycznie każde opisane wydarzenie w życiu Jezusa miało jakiś głeboki sens.

    Zadałbym więc tylko pytanie, dlaczego wzorem narodów pogańskich świętuje się w jakiś szczególny sposób to wydarzenie tylko tego jednego dnia i dlaczego akurat w taki sposób??? czy nie można byłoby obchodzić tego z jajeczkiem, króliczkiem, zniczami nagrobnymi, dlaczego akurat 25 grudnia, dlaczego akurat choinka, prezenty, szopki, wolne miejsce dla zagubionego wędrowca itp. Nie zadam go jednak. Każdy sam chyba najlepiej wie dlaczego wspominając narodzenie ubiera choinkę, czeka do pierwszej gwiazdki.
    Kilka tygodni temu z grupą przyjaciół bardzo intensywnie przez kilka godzin poruszaliśmy temat narodzenia Jezusa. Przyznam się że żadne rekwizyty nie były nam potrzebne do tego by dziękować Bogu za to że posłał swego Syna. Nie straciliśmy czasu na gotowanie, zakupy, sprzatanie i tego dnia, chociaż kalendarzowo był on zbliżony do innego pogańskiego świeta na początku listopada - Bóg nie był wcale mniej uwielbiony niż gdybyśmy zrobili to 25 grudnia.

    Każdy z nas zamieszcza różne wpisy na różnych forach. Ja zamieściłem kilka razy wpisy dlaczego nie obchodzę świąt - i od razu pojawiło się mnóstwo pouczeń, napomnień, zarzutów itp że zabraniam innym chwalić Boga i dziekowac mu za Zbawiciela.
    O wiele wiecej powinny nas chyba ranić przypadki gdy ktoś pisze że będzie świętował i wielbił Boga z powodu przyjścia na świat Zbawiciela a jako ilustrację do tego faktu umieszcza kometę, krowy, kozy i wielbłądy przed ośnieżoną szopką, choinkę, opłatek, bałwanka, jakiegoś przerośniętego krasnala w czerwonym kubraczku.
    Która z tych rzeczy ma zwiazek z Biblią i Zbawicielem???
    Wiesław Tomczak

    OdpowiedzUsuń
  11. Tzw. Święta Bożego Narodzenia (nazwa niezbyt fortunna bo Bóg nie mógł się narodzić - Bóg jest odwieczny) ma pochodzenie pogańskie. Ale czy to oznacza, że jest to złe? Tu trzeba uwzględnić kontekst kulturowy aby zrozumieć czy te święta są dobre czy złe. W naszym kręgu kulturowym święta mniej lub bardziej zbliżają ludzi do Boga. Do tego trzeba dodać rodzinny charakter tych świąt - pojednanie itd. Reasumując: mimo że te święta niewiele mają wspólnego ze zwyczajami pierwszego kościoła ani też, prawdopodobnie, z historyczną datą narodzin Jezusa, to w naszym kręgu kulturowym odgrywają zdecydowanie pozytywną rolę.

    OdpowiedzUsuń