Połowa grudnia to dobra pora na refleksję o śnie. Nie dość, że noce są najdłuższe, to jeszcze i dni, przynajmniej w Gdańsku, tak pochmurne, że też wyglądają jak noc. Ma to wpływ na nasze samopoczucie. Niektórzy chodzą ospali pomimo tego, że na sen przeznaczają tyle samo czasu, co zazwyczaj.
Sam sen i jego potrzeba to prawdziwy fenomen ludzkiego organizmu. Nasz mózg stanowiący zaledwie 2 procent masy ciała zużywa na jawie aż 20 procent całej energii. Gdy zasypiamy, mózg się wyłącza i oszczędzamy tę energię. Przeciętnie potrzebujemy ośmiu godzin snu, ale są ludzie, którzy świetnie funkcjonują sypiając zaledwie cztery godziny na dobę. Gdy się budzimy, nasz mózg wraca do pełnej aktywności w ciągu setnych sekundy [no, może nie u każdego J].
Pismo Święte podkreśla błogosławieństwo dobrego snu. Spokojnie się ułożę i zasnę, bo Ty sam, Panie, sprawiasz, że bezpiecznie mieszkam [Ps 4,9]. Piętnuje jednakże ospałość i nadmierne wylegiwanie się. Leniwcze! Jak długo będziesz leżał, kiedy podniesiesz się ze snu? Jeszcze trochę pospać, trochę podrzemać, jeszcze trochę założyć ręce, aby odpocząć. Tak zaskoczy cię ubóstwo jak zbójca i niedostatek, jak mąż zbrojny [Prz 6,9–11]. Jednym słowem, człowiek żyjący z Bogiem i na jawie, i we śnie, jest w stanie dobrze korzystać z Bożego błogosławieństwa.
Dość intrygujące jest to, że Bóg nieraz wykorzystuje stan uśpienia mózgu, aby dokonać w ludzkiej świadomości koniecznych zmian lub udzielić człowiekowi ważnych instrukcji i objaśnień. Widać to w życiu wielu biblijnych bohaterów. Na jawie nie byliby w stanie usłyszeć tego, co było potrzebne i przejąć się tym należycie, więc Bóg przychodził do nich we śnie. Z Biblii wynika, że tak Bóg robił zarówno z ludźmi chodzącymi z Nim na co dzień, jak też i z osobami do których przemawiał sporadycznie.
Klasycznym przykładem człowieka nawiedzonego przez Boga podczas snu jest Józef bijący się z myślami, co ma robić po odkryciu, że jego narzeczona–małżonka w tajemniczy sposób stała się brzemienna. I gdy nad tym rozmyślał, oto ukazał mu się we śnie anioł Pański i rzekł: Józefie, synu Dawidowy, nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej, albowiem to, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego. A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus; albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego [Mt 1,20–21]. Najwidoczniej, gdyby anioł Pański przemówił do niego na jawie, aktywny mózg Józefa nie byłby w stanie tego zaakceptować aż tak, żeby kierować się tym w dalszym działaniu.
Przychodzi mi teraz na myśl inny fenomen, dotyczący komunikacji z Bogiem w przeciwnym kierunku, umożliwiający Duchowi Świętemu posługiwanie się naszym fizycznym narządem mowy, aby mówić do Boga o rzeczach, które są poza zasięgiem naszego rozumu. Mam na myśli duchowy dar obcych języków. Ale to już raczej refleksja na inną okazję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz