Przyjaciele z Islandii podesłali mi dziś link do artykułu z Gazety Wyborczej o rozkręcanej w Wielkiej Brytanii kampanii na rzecz wspomaganego samobójstwa. Motorem akcji jest autor powieści fantasy Terry Pratchett [na zdjęciu]. Od trzech lat chory na Alzheimera, 61–letni pisarz apeluje o powołanie specjalnych trybunałów, które dawałyby zgodę na pomoc w samobójstwie.
Pratchett uważa, że osobom, które nie są w stanie dalej żyć należy otworzyć furtkę pomocy. Kluczowym dla sprawy byłoby sprawdzenie, czy osoba, która chce ze sobą skończyć z powodu nieuleczalnej bądź degenerującej ciało choroby, jest świadoma, zdrowa na umyśle i nie znajduje się pod presją innych. Dokonywałby tego specjalny sąd składający się z kilku specjalistów i udzielał stosownego pozwolenia. Dzięki temu bliscy i lekarze chorego, pomagający mu w odejściu z tego świata, byliby prawnie chronieni przed ewentualnym procesem.
Pisarz gotów jest przetestować działanie takiego trybunału na własnej skórze. Przedwczoraj wygłosił w Londynie wykład pod tytułem "Uścisnąć dłoń śmierci", który odbił się szerokim echem w brytyjskim społeczeństwie. Przekonywał w nim o prawie człowieka do wyboru momentu i okoliczności własnego odejścia z tego świata. Sprzeciwiają się temu zarówno Kościół jak i organizacje promujące opiekę paliatywną. Jednak z sondaży wynika, że 75 proc. Brytyjczyków popiera pomysł sławnego pisarza.
A co na to Biblia? Najsłynniejszy nieszczęśnik, biblijny Hiob, powiedział: Obrzydło mi życie, toteż puszczę wodze mojej skardze i będę mówił w goryczy mojej duszy. Powiem Bogu: Nie potępiaj mnie! Objaw mi, dlaczego ze mną spór wiedziesz! [Jb 10,1–2]. W krańcowo bolesnych okolicznościach nie myślał, jak by tu popełnić samobójstwo, lecz się modlił. Chciał się dowiedzieć, o co Bogu chodzi, że dopuścił do udręczenia go tak strasznymi cierpieniami.
Gdy prorok Eliasz doszedł do granicy swoich sił psychofizycznych, nie chciał, żeby był przy nim nawet jego sługa. Sam zaś poszedł na pustynię o jeden dzień drogi, a doszedłszy tam, usiadł pod krzakiem jałowca i życzył sobie śmierci, mówiąc: Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie. Potem położył się i zasnął pod krzakiem jałowca [1Krl 19,4–5]. Bóg jednak postąpił inaczej. Wysłał do niego anioła, który go posilił do dalszego życia.
Nie inaczej było z rozgoryczonym Jonaszem. A gdy wzeszło słońce, zesłał Bóg suchy wiatr wschodni i słońce prażyło głowę Jonasza, tak że omdlewał i życzył sobie śmierci, mówiąc: Lepiej mi umrzeć niż żyć [Jo 4,8]. Tym razem okazało się, że przyczyną pragnienia śmierci nie był strach przed ludźmi, jak w przypadku Eliasza, a wielka złość, że zdaniem Jonasza sprawy przybrały niepożądany obrót.
Wymieniliśmy trzy przypadki, gdy osoba – zgodnie z kryterium proponowanym przez Pratchett’a – świadoma, zdrowa na umyśle i nie będąca pod presją innych, stwierdziła, że nie chce już dłużej żyć. Bóg jednak nie spełnił tych życzeń śmierci. Dla Hioba przewidział jeszcze wiele lat wspaniałego życia, dla Eliasza odjazd z tego świata na ognistym rydwanie. Jaki miał scenariusz dla Jonasza? Nie wiadomo, co tym bardziej warte jest dalszego życia.
Biblia stoi na stanowisku, że to Bóg - Dawca życia, On sam decyduje kiedy i jak to ziemskie życie człowieka zakończyć. Pratchett jest ateistą. Może tego nie wiedzieć lub się z tym nie zgadzać, ale Ty i ja?
Mój rodzony brat, chory na Parkinsona, często mówił i mówi, że już nie chce żyć.Ale, przed kilkoma tygodniami, kiedy wyszedł nie zauważony przez nikogo z domu, to wpadł do głębokiej zaspy śnieżnej.I wtedy, osłabiony , słabym głosem wołał o pomoc najstarszego swojego syna.On go znalazł i udzielił pomocy.Bóg jest Bogiem suwerennym i Sam decyduje o naszym odejściu z tego świata.W żaden sposób człowiek nie może się sprzeciwiać Jego woli.
OdpowiedzUsuńcyt. "Bóg - Dawca życia, On sam decyduje kiedy i jak to ziemskie życie człowieka zakończyć"
OdpowiedzUsuńAle to nie takie proste i oczywiste dzisiaj. Kiedyś łatwiej było rozgraniczć "czas odejścia" a dziś, przy tak intensywnym rozwoju medycyny człowieka mozna podtrzymywać przy życiu niemalże bez końca!
I co? Czy tego chce Bóg?
A może Bóg-dawca życia już dawno chciałby osobę zabrać z tego świata, a nie może, bo ludziom wydaje się, że nawet życie "człowieka-roślinki" (np. w śpiączce) nalezy podtrzymywać, bo może po 5-10-15 latach Bóg sprawi cud i człek wyzdrowieje.
I był taki przypadek, i człowiek - o ile pamietam - po 18 latach się wybudził.... i pożył chyba 2 miesiące i umarł.
I co? Taka była wola Boża, czy człowieka?
NIełatwy temat, ale z każdym dniem, z każdym postępem medycznym co raz bardziej odbieramy BOGU wybór czasu odejścia z tego świata.
~~jozef~~
"Gdy dalsze życie wydaje ci się na pewno i bezwzględnie nieznośne popełń samobójstwo. Starożytni mędrcy zwykli byli mówić "porta semper aperta est"-"Brama jest zawsze otwarta". Uzasadnienie tej zasady powinno być jasne. Wyobraźmy sobie człowieka, który cierpi straszliwie, który wie,że nie znajdzie ulgi w tym cierpieniu, a więc, że nie ma żadnej możliwości prowadzenia dobrego życia. Widać intuicyjne, że w takim położeniu popełnienie samobójstwa jest celowe"
OdpowiedzUsuńJ.M.Bocheński dominikanin, filozof, teolog, logik
Cytat pochodzi z książki "Podręcznik mądrości tego świata"
Pytanie co z tego? Że jakiś człowiek, uważający się za wierzącego w Boga napisał coś takiego?
OdpowiedzUsuń