24 marca, 2010

Uzdrawiający wpływ wspólnoty

Nastały czasy wielkiej popularności życia w pojedynkę. Na przykład w Sztokholmie taki status ma aż 70 procent gospodarstw domowych. Bycie singlem stało się modne. Rodzina w jej tradycyjnym kształcie odchodzi do lamusa.

Dziś w Polsce Narodowy Dzień Życia! Jest to święto uchwalone przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w 2004 roku i wyznaczone na 24 marca, w celu propagowania odpowiedzialności za założenie rodziny i zachęcania do życia w rodzinach wielodzietnych. W tym roku odbywa się to pod hasłem: "Dziadki - dziatkom - Pielęgnujmy więź miedzypokoleniową".

Coraz częściej młodzi ludzie opuszczają dom rodzinny, aby po prostu uwolnić się od uciążliwości życia z kimś pod jednym dachem. Tymczasem Biblia podaje inne uzasadnienie słuszności takiego kroku: opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją, i będą ci dwoje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało. Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza [Mt 19,5–6]. Biblijnym celem oddzielenia się od rodziców jest założenie własnej rodziny.

Bywa oczywiście, że człowiek okresowo musi mieszkać samotnie. Śmierć lub zdrada partnera skazuje go na taki los, ale i wtedy nie powinien zamykać się w czterech ścianach. Nadmiar życiowej energii i deficyt kontaktu z innymi ludźmi, wywołane utratą partnera, można i należy rekompensować wzmożonymi kontaktami z przyjaciółmi i aktywnością społeczną.

Taka osoba, owszem nocą śpi sama, ale w życiu absolutnie nie czuje się osamotniona. Za wzór służy tu biblijna wdowa, mająca dobre imię z powodu szlachetnych uczynków: że dzieci wychowała, że gościny udzielała, że świętym nogi umywała, że prześladowanych wspomagała, że wszelkie dobre uczynki gorliwie pełniła [1Tm 5,10]. Przy takiej aktywności nikt nie powinien czuć się osamotniony.

Najbezpieczniejszą płaszczyzną do celebrowania życia jest wspólnota chrześcijańska. Przynależność do takiej społeczności zabezpiecza przed wpływem złych ludzi i daje gwarancję dobrego spożytkowania sił i środków życiowych. Jest w niej miejsce zarówno dla całych rodzin jak i dla singli, przy zachowaniu ich całkowitej równości.

Mało tego, udział w życiu takiej wspólnoty – jak w rodzinie wielopokoleniowej – zbliża do siebie ludzi w różnym wieku. Starsi korzystają z energii oraz pomysłowości młodych i zapominają o swoim wieku. Młodzi mogą schronić się za doświadczeniem oraz statecznością starszych i uniknąć wielu błędów.

W Narodowym Dniu Życia apeluję więc nie tyle o to, by czym prędzej zakładać rodziny i mieć jak najwięcej dzieci, co bardziej o przyłączenie się do lokalnej społeczności prawdziwych chrześcijan i zaangażowanie się życie tej wspólnoty. Jest to jak najbardziej wielopokoleniowa i wieloosobowa rodzina. Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką [Mk 3,35].

Proszę więc wszystkich żyjących w pojedynkę, abyście za bardzo nie rozpamiętywali, a tym bardziej nie karmili swojej samotności. Przynależąc do wspólnoty chrześcijańskiej w każdej chwili macie możliwość, a nawet prawo, by kogoś odwiedzić albo zaprosić do siebie, zadzwonić do niego, zagadnąć, coś wspólnie zaplanować i wykonać.

Do wszystkich zaś apeluję o okazanie stosownej wrażliwości względem osób, które w potocznym pojęciu są singlami. Najczęściej te osoby nie chcą się nikomu narzucać i poza ogólnymi spotkaniami całej wspólnoty nieraz całymi dniami pozostają w odosobnieniu. Zapraszajmy je do wspólnych działań i posiłków. Bądźmy przy tym taktowni, ale nie przewrażliwieni.

Życie we wspólnocie uzdrawia. Potrafi  ukoić nawet najbardziej zranione uczucia i wyregulować rozchwiane emocje.

2 komentarze:

  1. Witam Bracie Marianie.Zgadzam się z treścią wpisu.Chciałbym powiedzieć, że kiedy byłem "w świecie"miałem wielu znajomych.Tak mi się wydawało przynajmniej.Bo z tymi znajomymi to była "rozrywka" z alkoholem, często ordynarnym humorem, a na koniec z ciężkim kacem(wcześniej były jeszcze kłótnie).Od kilku lat, kiedy uwierzyłem w żywego Boga, odrzuciłem te "stare znajomości".Dzisiaj moim głównym znajomym jest Pan Jezus , a potem moi Bracia i Siostry z naszej społeczności w Palowicach.Moje dzieci i wnuki oraz Rodzina Zborowa są teraz treścią życia mojej żony i mojego.Serdecznie pozdrawiam Rodzinę Zborową Pastora oraz tę najbliższą Rodzinę.Cieszy mnie, że mogłem na przełomie roku poznać Syna Pastora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Da Bóg, że i my się którego dnia spotkamy, drogi Tadeuszu. Twój przykład bardzo dobrze pokazuje, w czym wyraża się nowe życie z Jezusem. Serce mi rośnie, gdy myślę o takim prawdziwym odrodzeniu duchowym,zmianie sposobu myślenia i praktycznym nawróceniu do Boga. To wciąż się zdarza! Chwała i dzięki niech będą Bogu! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń