Dziś Europejski Dzień Logopedy. Logopedia – najkrócej mówiąc – to nauka o kształtowaniu prawidłowej mowy, usuwaniu wad wymowy oraz nauczaniu mowy w przypadku jej braku lub utraty.
Istniejący od ponad dwudziestu lat Komitet Łącznikowy Logopedów Unii Europejskiej (CPLOL – od franc. Comité Permanent de Liaison des Orthophonistes/Logopedes de l'Union Européenne) w 2004 roku zainicjował Europejski Dzień Logopedy i wyznaczył jego obchody na dzień 6 marca.
Uznano za niezbędne podniesienie w ten sposób rangi zawodu terapeutów mowy w całej Europie i zwrócenie publicznej uwagi na problemy w komunikowaniu się oraz ich wpływ na ludzkie zdrowie.
Głównym przesłaniem Europejskiego Dnia Logopedy jest profilaktyka zaburzeń w komunikacji werbalnej. Wielką rolę odgrywa w tym wymiana doświadczeń w dziedzinie logopedii i dzielenie się wiedzą z logopedami z całej Europy. Chodzi też o zwrócenie uwagi na prawa pacjentów z zaburzeniami w komunikacji oraz na formy możliwej pomocy.
Skoro dziś mamy chwilę refleksji nad prawidłową wymową, to nie sposób nie wspomnieć o biblijnym Mojżeszu. A Mojżesz rzekł do Pana: Proszę, Panie, nie jestem ja mężem wymownym, nie byłem nim dawniej, nie jestem nim teraz, odkąd mówisz do sługi swego, jestem ciężkiej mowy i ciężkiego języka. I rzekł Pan do niego: Kto dał człowiekowi usta? Albo kto czyni go niemym albo głuchym, widzącym albo ślepym? Czyż nie Ja, Pan? Idź więc teraz, a Ja będę z twoimi ustami i pouczę cię, co masz mówić [2Mo 4,10–12].
Problem ciężkiej mowy Mojżesza Bóg rozwiązał w ten sposób, że zaangażował Aarona, aby pełnił rolę swego rodzaju tuby Mojżesza. Ty będziesz mówił do niego i włożysz słowa w usta jego, a Ja będę z ustami twoimi i z ustami jego i pouczę was, co macie czynić. On będzie mówił za ciebie do ludu, on będzie ustami twoimi, a ty będziesz dla niego jakby Bogiem [2Mo 4,15–16]. Jak widać, Bóg tak bardzo ceni sobie człowieka posłusznego i pokornego, że mimo jego problemów z wysławianiem, za nic w świecie nie chce go wymienić na krasomówcę.
Od samego początku ciśnie mi się też na myśl biblijna historia o gnębieniu Efraimitów, którzy mieli trudność z poprawnym wypowiedzeniem niektórych słów. Gileadczycy zajęli wtedy Efraimitom brody jordańskie. Gdy potem zbiegowie efraimscy mówili: Pozwólcie mi przejść, wojownicy gileadzcy odpowiadali: Czy jesteś Efraimita? A gdy ten mówił: Nie! Wtedy mówili do niego: Powiedz Szibbolet, a ten wymawiał Sibbolet, bo nie mógł wymówić inaczej. Wtedy go chwytano i zabijano przy brodach jordańskich. W tym czasie padło z Efraimitów czterdzieści dwa tysiące [Sdz 12,5–6].
Osoby sepleniące i mówiące niewyraźnie nieraz mogą z tego tytułu mieć rozmaite przykrości. Nie wszędzie chcą ich przyjąć do pracy, czasem patrzy się na nich, jak na ludzi niepełnosprawnych, stają się obiektem niewyszukanych drwin, a nawet – jak w przywołanym przypadku – ich niemoc dla złych ludzi stała się nawet sposobem na identyfikację ku ich uśmierceniu.
Oczywiście, dzięki Bogu za logopedów, którzy trudzą się i leczą wady wymowy. Pismo Święte objawia jednak, że Bóg nie patrzy na człowieka przez pryzmat gładkości jego mowy. Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce [1Sm 16,7] i w każdym narodzie miły mu jest ten, kto się go boi i sprawiedliwie postępuje [Dz 10,35].
Logopedzi musieli by zająć się dzisiejszą młodzieżą, która mówi niechlujnie,tworzy neologizmy.Młodzi często mówią byle jak,są "leniwi" językowo.A potem wchodzi im to w nawyk i często zapominają prawidłowej mowy i wymowy.I potem logopedzi maja pełne ręce roboty...
OdpowiedzUsuń