Patrzę ze smutkiem na los mieszkańców południowych województw cierpiących w tych dniach z powodu powodzi. Niewielkie na co dzień rzeki teraz przyniosły wielką wodę i zalewają nie tylko pojedyncze domy, ale całe dzielnice i wioski.
Czy mogą wobec tego coś zrobić? Jakoś przeciwstawić się żywiołowi? Są bezradni. Tam gdzie woda naprawdę przychodzi, tam zalewa ich dobytek i koniec. Tam gdzie tylko podpływa, tam wystarczają worki z piaskiem i pompy strażackie.
Gdy Bóg wypuszcza na określony teren wodę aż tak wielką, ażeby go zalała, to nikt nie jest w stanie fizycznie jej powstrzymać. Może sobie przylecieć premier, niby–prezydent i paru jeszcze 'kandydatów' do lepszych notowań w przyszłych sondażach społecznych, ale ich obecność żywiołu nie zatrzyma.
Gdy Bóg coś takiego postanawia zrobić, człowiek w obliczu tego staje zupełnie bezradny. Chyba, że żyje w bliskiej więzi z Bogiem i jest Jego współpracownikiem. Eliasz był człowiekiem podobnym do nas i modlił się usilnie, żeby nie było deszczu i nie było deszczu na ziemi przez trzy lata i sześć miesięcy. Potem znowu modlił się i niebo spuściło deszcz, i ziemia wydała swój plon [Jk 5,17–18]. Bezsilność pozostałych, choć przykra, zawiera w sobie za to zalążek nadziei na ich nawrócenie.
Niewielki odsetek Polaków, narodzonych z wody i z Ducha, od lat pragnie duchowego przebudzenia dla naszego narodu. W chrześcijańskim kraju Słowo Boże jest bowiem lekceważone, a prawdziwi chrześcijanie są spychani poza margines i żyją w społecznej niełasce. Miliony rodaków, wprawdzie religijnych ale zupełnie niezainteresowanych tym, co trzeba zrobić, aby dostąpić żywota wiecznego, zmierzają ku wiecznemu potępieniu. Kto i co może to zmienić?
Smutno mi z powodu tej powodzi i innych nieszczęść nawiedzających nasz naród. Jednakże szczere współczucie dla tych, którzy ucierpieli, miesza się we mnie z nadzieją, że Bóg w ten sposób wielu naszych rodaków przebudzi duchowo, odwiązując ich serca od dóbr materialnych i zwracając je ku żywotowi wiecznemu.
Modlę się o takie właśnie skutki w duszach wielu z nich, dziś zasmuconych poniesionymi stratami materialnymi, ale być może już jutro cieszących się z pojednania z Bogiem i darem żywota wiecznego. Albowiem smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje [2Ko 7,10].
Na koniec osobisty przykład: Przed laty złodzieje nawiedzili mój dom i zabrali wszystkie cenniejsze przedmioty. Była chwila konsternacji, ale dzięki tej stracie zrozumiałem, że moje serce nie powinno być przywiązane do tego, co byle łobuz może mi odebrać. W tym sensie owa przykrość okazała się bardzo konstruktywnym i pożytecznym doświadczeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz