20 lutego, 2011

I produkcja fajek może czegoś nauczyć

Dziś Międzynarodowy Dzień Palących Fajkę [ang. International Pipe Smoking Day]. Absolutnie nie pisałbym na ten temat, gdyby nie pewna ciekawostka związana z odkryciem najlepszego materiału do wytwarzania fajek.

Otóż pewnemu francuskiemu producentowi fajek i zarazem namiętnemu ich palaczowi, w czasie wyprawy ma Kostarykę pękła główka fajki. Zwrócił się więc do tamtejszego snycerza z prośbą o wyrzeźbienie drewnianej fajki z jakiegoś odpowiedniego drewna. Rzemieślnik wykorzystał lokalny materiał – klocek z bulwy korzennej wrzośca. Francuz był pod wrażeniem. Fajka była nie tylko bardzo ładna ale przede wszystkim okazała się niezwykle trwała.

 Od szeregu lat w Europie wciąż poszukiwano drewna zwartego, twardego i odpornego na działanie żaru, z którego można by produkować fajkowe główki. Wrzosiec okazał się prawdziwym odkryciem. W połowie XIX wieku stał się podstawowym materiałem do produkcji fajek. Opanował cały świat, a i do tej pory nie znalazł godnego siebie konkurenta.

 Istota tej popularności wzięła się stąd, że materiał do produkcji fajek musi być wyjątkowo odporny na wysokie temperatury. I tu wspomniana ciekawostka. Niezwykła przydatność wrzośca jako materiału na fajki, tkwi w żywotności tej rośliny i w jej walce o przetrwanie na lichych glebach, na kamienistych, smaganych morskim wiatrem stanowiskach.

 Jeżeli wrzosiec drzewiasty rośnie w miejscach osłoniętych przed wiatrem i na żyźniejszej glebie, wówczas jego bulwy są małe, mają o wiele mniejszą gęstość, a w efekcie drewno jest miękkie i nieodporne na żar.  Z im trudniejszego do przetrwania stanowiska drewno wrzośca pochodzi, im z bardziej jałowej gleby jego bulwa zostanie pozyskana, tym lepszy będzie to materiał na fajkę.

 Warto odnotować, że wszelkie próby przemysłowej hodowli wrzośca na fajki kończą się fiaskiem. Ogromna większość fajek z tak uzyskanego drewna przepala się o wiele szybciej niż te wykonane z naturalnych stanowisk.

 Powyższa ciekawostka o pochodzeniu tak niezwykle pożądanych właściwości bulw wrzośca, nasuwa biblijną myśl o warunkach stawania się wartościowym chrześcijaninem, przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego [2Tm 2,21].

 Chrześcijanin wyrastający i żyjący w cieplarnianych warunkach nie nadaje się do żadnego poważniejszego zadania o charakterze duchowym. Apostoł Pawel ostrzegał, że między chrześcijanami pojawią się ludzie przybierający pozór pobożności, nie wytrzymujący próby wiary [2Tm 3,8].

 Miarą i normą tej jakościowej próby jest sam Syn Boży, Jezus Chrystus: Wyrósł bowiem przed nim jako latorośl i jako korzeń z suchej ziemi. Nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy i nie był to wygląd, który by nam się mógł podobać. Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego [Iz 53,2-3].

Nieraz o wiele za wcześnie nadaje się młodym chrześcijanom tytuły i stawia się ich za wzór.  Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby [1Tm 3,10].  Z Biblii jasno wynika, że wysokiej jakości duchowej nabiera się poprzez znoszenie przeciwności. Dopiero w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień. [1Ko 3,13].

Bóg tak właśnie przygotowuje i kształtuje charaktery swoich sług.  Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili. [1Pt 4,12–13].

 Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus [1Pt 1,6–7].

 Abstrahując od produkcji fajek i absolutnie nie popierając palenia tytoniu, w międzynarodowym dniu "braci i sióstr" spod znaku wrzośca, doceńmy wartość życiowych trudności, niedostatków i rozmaitych przeciwności, jako koniecznego warunku nabierania przydatności do służby na rzecz Królestwa Bożego.

5 komentarzy:

  1. Marianie,
    bardzo podoba mi się ten wpis, i chyba jednak zacznę palic fajkę, aby ciągle pamiętać o "przydatności do służby na rzecz Królestwa Bożego".

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo budujące. Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. A znacie bajkę "Jak to ze lnem było" Marii Konopnickiej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna mała uwaga - podróż odbywała się zapewne na Korsykę, nie zaś Kostarykę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. @kwiatek: Najwidoczniej masz rację :) Dziękuję za sprostowanie i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń