U kresu swych dni apostoł Paweł napisał: Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem [2Tm 4,7]. Niestety, nie każdy tak będzie mógł o sobie powiedzieć.
Dziś kilka myśli wynikających ze smutnych obserwacji poczynionych w ostatnim czasie.
Myślę na przykład o niedawno zaproszonym do zboru młodzieńcu. Bardzo radykalnie opowiedział się za Chrystusem, złożył naprawdę wyraziste i przekonujące świadectwo nawrócenia, przyjął chrzest, a już parę tygodni później całkowicie zaniechał naśladowania Chrystusa.
Mam też na uwadze gorliwego niegdyś i znanego z nieprzeciętnej osobowości chrześcijanina, który najwidoczniej już stracił wiarę. Dziś rano przysłał mi z Londynu wiadomość, że nie ma żadnego Boga.
Nie mniej dotkliwa jest dla mnie informacja, że małżeństwo dwojga młodych, dobrze wykształconych chrześcijan, którzy swego czasu odeszli od zboru, ostatnio całkowicie się rozpadło.
A wieloletni brat i towarzysz służby, który powoli wycofał się ze wszystkiego, odszedł od zboru i teraz nie chce należeć do żadnej społeczności? A człowiek, który mówi mi w oczy, że nie potrafi już dłużej wytrzymać pod jednym dachem ze swoją wierzącą żoną?
Co mam na to powiedzieć? Smucę się. Potoki łez płyną z oczu moich, dlatego, że nie strzegą zakonu twego [Ps 119,136]. Zaczynam jaśniej rozumieć, że Jezus zapowiadając nadejście wielkiego ucisku, niekoniecznie miał na uwadze fizyczne cierpienie i prześladowanie. Z dnia na dzień prawda Słowa Bożego jest coraz silniej bombardowana. A droga prawdy będzie przez nich pohańbiona [2Pt 2,2].
Jestem zaskoczony? Raczej nie, chociaż całym sercem spodziewałem się i chciałem, aby w każdym z przytoczonych przypadków było inaczej. Tym bardziej sam pragnę ostać się w wierze. Trzeba mi odważnie i bardzo konkretnie trwać przy Bogu! Choćby rozbili przeciwko mnie obozy, nie ulęknie się serce moje, choćby wojna wybuchła przeciw mnie, nawet wtedy będę ufał [Ps 27,3].
Kiedyś Jezus powiedział Piotrowi : Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, aby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja [Łk 22,31–32].
Panie Jezu, proszę Cię, abyś dziś wstawił się przed Ojcem w sprawie mojej wiary. Aby nie ustała.
Módlmy się o wytrwałość w wierze,tak naszej, jak i naszych braci i sióstr.Zły stosuje różne metody, aby nas odwieść od Jezusa.Wielu, niestety, daje się chwycić na jego haczyk. ja też , niestety, znam też takich.Codziennie musimy trwać w modlitwie i społeczności z braćmi i siostrami.Jeden potrzebuje więcej społeczności, a inny trochę mniej.Ale najważniejsza jest społeczność z Bogiem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bracie Marianie i dziękuję za wpis !
Czasem przyczyną są zgorszenia albo powierzchowne nawrócenia. Kiedyś jeden znajomy mój cytował książkę, w której było napisane, że z wielkich ewangelizacji na stadionach itp. tylko promile tych nawróconych pojawiają się potem w zborach. Pytanie w takim razie - gdzie oni są? Moim zdaniem też czasem świeżo nawróceni są gorliwi, nawet bardzo gorliwi, ale nierozsądnie. Ja np. na początku mojej drogi z Bogiem poraniłam kilka osób przez moją gorliwość... A gdy przychodzi "otrzeźwienie" to wielu wpada w drugą skrajność - w totalną niewiarę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMat. 24:21-22
OdpowiedzUsuń21. Wtedy bowiem nastanie wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd, i nie będzie.
22. A gdyby nie były skrócone owe dni, nie ocalałaby żadna istota, lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni.
Mar. 4:17
17. Ale nie mają w sobie korzenia, lecz są niestali i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszą.
Myślę, że warto w naszych społecznościach głębiej rozważyć temat zasygnalizowany przez brata Mariana. Ucisk i prześladowanie, to dwie odrębne sprawy, również znaczeniowo w języku oryginału. Większość z chrześcijan jakby tego nie zauważa. Wielki ucisk, to nie wielkie prześladowanie.
Pozdrawiam
W tym czasie u nas w Polsce nie ma żadnych ucisków. Prezentowana jest raczej "tania ewangelia", gdzie wymaga się od "nawracającego" jedyna pasywnych rzeczy: Przyjęcia, wyznania i chodzenia (uczęszczania). Pierwszym przykazaniem jest: "(27) [..]Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego SERCA swego i z całej DUSZY swojej, i z całej MYŚLI swojej, i z całej siły swojej, a bliźniego swego, jak SIEBIE SAMEGO." [Łk 10:27 bw]
OdpowiedzUsuńW "sianiu i podlewaniu" któregoś z tych elementów zawsze brakuje. Uderzcie się w piersi, mało użyteczni oracze! Żeby niczego nie zbrakło, potrzeba by zachować jedność w Ciele pomiędzy tymi, co kierują się sercem i współczuciem, tymi, co latają pod niebem i tymi, co twardo stąpają po ziemi! Teraz każdy sieje osobno tylko to, co bliższe jego naturze, zboże nie dojrzewa, nie wydaje plonu z braku któregoś z nawozów i albo rachitycznie sobie rośnie w cieniu, albo coraz częściej zamiera.
"Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich." (List do Hebrajczyków 13:7)
OdpowiedzUsuńSądzę, że ten werset można odnieść również do innych "wierzących", nie tylko wodzów. To koniec życia pokazuje, czy dana osoba była faktycznie narodzona na nowo, czy Bóg zawarł z nią przymierze, czy była zapieczętowana Duchem Świętym, czy była ukrzyżowana wraz z Chrystusem...
Smutny ten wpis, bracie Marianie, ale jak najbardziej aktualny, niestety...
Oby koniec naszego życia pokazał, że Jezus Chrystus faktycznie był naszym Panem i Zbawicielem.