Poznanie Boga to jednoczesne odkrycie obowiązku miłowania Go! Kochaj Boga, twojego Boga, całym swoim sercem i całą swoją duszą, i całą siłą wszystkiego, co posiadasz [Tora, 5Mo 6,4–5].
Miłowanie Boga w praktyce, to ochotne przestrzeganie przykazań. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe [1Jn 5,3].
Przestrzeganie przykazań oznacza z kolei miłość do bliźniego. A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego [1Jn 4,21]. Innymi słowy, z miłości do Jezusa bezsprzecznie rodzi się miłość do ludzi!
Z lektury Biblii wynika, że miłość do Jezusa owocuje przede wszystkim miłością do Jego wyznawców. Wyraża się to po pierwsze dobroczynnością względem nich. A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia. Przeto, póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary [Ga 6,9–10].
Również, po drugie, otaczanie wierzących ludzi duszpasterską troską ma czerpać motywację z miłości do Jezusa. Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie więcej niż ci? Rzekł mu: Tak, Panie! Ty wiesz, że cię miłuję. Rzecze mu: Paś owieczki moje [Jn 21,15].
Po trzecie, z miłości do Jezusa bierze się w nas szacunek i respekt względem braci i sióstr w Chrystusie. Ci zaś, którzy mają panów wierzących, niech ich nie lekceważą z tego powodu, że są braćmi, ale niech im tym wierniej służą, dlatego że ci, którzy korzystają z ich wiernej służby, są wierzącymi i umiłowanymi [1Tm 6,2].
Miłość do ludzi wierzących w Pana Jezusa Chrystusa jest szczególnie mile widziana w oczach Ojca. Albowiem kto by napoił was kubkiem wody w imię tego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej [Mk 9,41].
Oczywiście z miłości do Jezusa bierze się w nas także miłość do grzeszników a nawet do nieprzyjaciół, ale nie o tym dziś chciałem pisać. Tym razem chcę mocno podkreślić, jak bardzo ważne jest to, aby nasza miłość do bliźnich wynikała z miłości do Jezusa.
Zasadniczo rzecz biorąc, ludzie, nawet wierzący, nie są wdzięcznym obiektem miłości. Świadczą o tym rozmaite przypadki obojętności, zdrady, zazdrości lub zemsty. Gdybyśmy starali się ich kochać w oparciu o ich zachowanie względem nas, bylibyśmy skazani na ciągłe rozterki i zawód.
Przecież prawdziwa miłość trzyma się zasad i nikomu nie schlebia. Nie ma względu na osoby. Nie jest naiwna. Stawia konkretne wymagania! To wszystko w oczywisty sposób naraża nas na niechęć ze strony ludzi miłowanych taką miłością.
Miłując ludzi miłością nieobłudną, wkrótce możemy usłyszeć zarzut, że nie ma w nas miłości. Sam Bóg taki zarzut usłyszał z ust Izraelitów po tym, jak uwolnieni z niewoli egipskiej, znaleźli się na pustyni. Z nienawiści do nas wyprowadził nas Pan z Egiptu, aby nas wydać w ręce Amorejczyków na naszą zgubę [5Mo 1,27].
Jak było naprawdę? Nie dlatego, że jesteście liczniejsi niż wszystkie inne ludy, przylgnął Pan do was i was wybrał, gdyż jesteście najmniej liczni ze wszystkich ludów. Lecz w miłości swej ku wam i dlatego że dochowuje przysięgi, którą złożył waszym ojcom, wyprowadził was Pan możną ręką i wybawił cię z domu niewoli, z ręki faraona, króla egipskiego [5Mo 7,7–8].
Bóg wiedział o tym, że takie zarzuty usłyszy. Dlatego też, miłując Izraelitów, nie mając nikogo wyższego, faktycznie działał z miłości do siebie samego, a nie z miłości do nich. Okazując miłość ludziom, robił to ze względu na samego siebie. Tak mówi Wszechmocny Pan: Ja działam nie ze względu na was, domu izraelski, lecz ze względu na moje święte imię [Ez 36,22].
Dla nas też będzie najmądrzej miłować bliźnich ze względu na miłość do Boga. Ponieważ gdy zobowiązani do miłości wzajemnej, uzależnimy się od reakcji i zachowań osób przez nas miłowanych, wówczas nasza miłość będzie wciąż targana rozmaitymi rozterkami.
Gdy motywację będziemy czerpać z miłości do Jezusa – wówczas zyskamy trwałą zdolność do okazywania miłości braciom i siostrom, żonom i mężom, dzieciom i rodzicom, zgubionym grzesznikom, a nawet nieprzyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz