Wielu ludzi szczyci się swoją neutralnością. Podkreślają, że nie są ani po jednej, ani po drugiej stronie. Celowo nie określają swojego stanowiska w różnych, zwłaszcza w kontrowersyjnych kwestiach. Nikogo nie osądzają. Na wszystko są otwarci. Nie są ani "za", ani "przeciw", albo – mówiąc słowami klasyka – zazwyczaj są "za, a nawet przeciw".
Na pozór wydaje się to być postawą całkiem rozsądną. Dzięki temu nikt nie może im zarzucić jakiejkolwiek skrajności. Nie narażają się żadnej ze stron. Zdają się tolerować wszystko, a i sami są do zaakceptowania przez wszystkich. W każdej chwili też, w razie czego, mogą zająć pozycję, która lepiej rokuje na przyszłość.
Czy jednak taka neutralność możliwa jest również w sferze duchowej? Czy prawdziwy chrześcijanin może nie zajmować żadnego stanowiska? Czy może ciągle być gdzieś pośrodku, po części przy Bogu, a częściowo po stronie świata? Czy może flirtować z nieczystością i jednocześnie się uświęcać?
W świetle słów Jezusa takiej możliwości nie ma. Nikt nie może dwóm panom służyć. Albo bowiem jednego znienawidzi a drugiego pokocha, albo jednego trzymał się będzie, a drugiego zlekceważy. Nie możecie Bogu służyć i mamonie [Mt 6,24 wg Gr. – Pol. NT]. Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim [Łk 14,33].
Zawsze, gdy ludzie żyjący w przymierzu z Bogiem rozluźniali z Nim swoją więź i stawali się coraz bardziej jak gdyby neutralni, Bóg wzywał ich do ponownego określenia stanowiska. A jeśliby się wam wydawało, że źle jest służyć Panu, to wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie służyć [Jo 24,15]. Jak długo będziecie kuleć na dwie strony? Jeżeli Pan jest Bogiem, idźcie za nim, a jeżeli Baal, idźcie za nim! [1Kr 18,21]. Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga [Jk 4,4].
W świetle Biblii widać wyraźnie, że z duchowego punktu widzenia nikt nie jest neutralny, choćby nawet bardzo chciał - póki co - taką pozycję zachować. Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto ze mną nie zbiera, rozprasza [Mt 12,30]. Ani ja, ani ty, nie jesteśmy pośrodku! Niewygodna to prawda. Zmusza mnie dziś do ponownego sprawdzenia i określenia swojej pozycji. A ty, jak myślisz, po której jesteś stronie?
Wezwanie jak bardziej na czasie, ponieważ szerzy się pogląd, że chrześcijanin, to wolny człowiek, i sam decyduje o swoich poglądach. Neutralność jest przykrywką braku zdecydownia stanięcia po stronie Pana.
OdpowiedzUsuńPodczas dzisiejszego porannego rozważania Słowa - Mat 11:27-30, Pan przypomniał mi, że zostłem zaproszony do wzięcia Jego jarzma. A to znaczy, że nie mogę chodzić jak ja chcę, robić, co ja chcę i myśleć jak ja chcę. Jedyną droga jest zajęcie miejsce obok Jezusa i włożenie na siebie Jego jarzma. Więc jest to jak najbardziej zaproszenie do stronniczości, być po stronie Pana.
Mamy być swiatłością, solą, miastem na górze, jak Jezus, aby ludzie widzieli w nas dobre uczynki i chwalili Boga.
Zajęcie postawy neutralnej, przypomina mi inne hasło, innego klasyka "róbta co chceta".
W Bożym Królestwie nie ma miejsca na neutralność.
Błogosławieństwem wzięcia jarzma Chrytusowego jest Jego bliskość, a to jest niesamowite błogosławieństwo.
Zgoda! :)
OdpowiedzUsuńKiedyś też tak myślałam, że można być pośrodku, być neutralnym, bo w końcu wszystko jest względne. Ale pewnego dnia przyszła mi do głowy myśl - skoro wszystko jest względne, to idea, że wszystko jest względne też jest względna, więc nie musi być prawdziwa.
Przeraża mnie natomiast coraz częstszy tego typu światopogląd u młodych ludzi, a ściślej - fakt, że jest coraz częstszy. A przeraża dlatego, że na własnej skórze poznałam owoce tego poglądu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Krótko i na temat. Dobry tekst.
OdpowiedzUsuń(16) I oto ktoś przystąpił do niego, i rzekł: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby osiągnąć żywot wieczny? (...) czegóż mi jeszcze nie dostaje? (21) Rzekł mu Jezus: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, potem przyjdź i naśladuj mnie. (22) A gdy młodzieniec usłyszał to słowo, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele majętności.
OdpowiedzUsuńTen młodzieniec opisany w 19 rozdziale Ew. Mat. chciał być pośrodku, chciał mieć żywot wieczny, ale chciał też zachować majętności. Pan Jezus kazał mu wybrać, bo widocznie wiedział, że jest to przeszkoda do pójścia za nim. No i młodzieniec wybrał.... Nie pozostał po środku, bo się nie da.
To co dzisiaj martwi mnie w Kościele, to właśnie chęć bycia wierzących po środku, np. w temacie ekumenizmu. Z jednej strony mówi się, że łączenie religii doprowadzi do rządów antychrysta, ale z drugiej strony ochoczo uczestniczy się w takich działaniach, wznosząc wspólne modlitwy do Boga i głosząc ewangelię z nieodrodzonymi ludźmi, którzy Boga i ewangelii nie znają...
Dziękuję pastorze za ten wpis. Nie chcę być po środku. Chcę zawsze być za Panem, choć nieraz będę za to nazwany nietolerancyjnym, radykałem, czy fundamentalistą... bez miłości...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń