25 lutego, 2011

Smoleńsk i lepsze dni

Dziś rocznica kapitulacji Rosjan pod Smoleńskiem. Nie wszyscy wiedzą, że na początku XVII wieku wschodnie granice I Rzeczypospolitej sięgały aż ponad sto kilometrów poza Smoleńsk. Ziemie te zostały zdobyte w 1611 roku przez nasze wojska w czasie wojny polsko-rosyjskiej 1609-1618, co na jakiś czas umożliwiało powrót do idei utworzonego tam w 1508 roku województwa smoleńskiego.

 Rosjanie nie mogli się pogodzić z tym upokorzeniem ze strony Rzeczypospolitej. Wyczekiwali sposobności, żeby zaatakować i ponownie zająć Smoleńszczyznę, zwłaszcza, że Smoleńsk miał wtedy duże znaczenie strategiczne. Uznali, że taki czas nastąpił po śmierci króla Polski Zygmunta III Wazy. Korzystając z chwilowego bezkrólewia, 30 września 1632 roku wojska rosyjskie przekroczyły granice Rzeczypospolitej i w połowie października rozpoczęły oblężenie Smoleńska.

 Twierdza Smoleńsk pod dowództwem wojewody smoleńskiego Aleksandra Korwina nomen omen Gosiewskiego, prawie cały rok broniła się dzielnie wyczekując przybycia króla Władysława IV z odsieczą, co nastąpiło na początku września 1633 roku. Wtedy losy wojny przechyliły się na drugą stronę. 25 lutego 1634 roku nastąpiła kapitulacja armii rosyjskiej pod Smoleńskiem i miasto przez kolejne dwadzieścia lat było w polskich rękach.

 W czym tkwiła tajemnica tak skutecznej obrony Smoleńska? Otóż wojewoda Gosiewski widząc zagrożenie ze strony Rosji czym prędzej skupił się na odpowiednich przygotowaniach do odparcia spodziewanego ataku. Znając słabości murów fortyfikacji, notabene dzięki którym Polacy ją zdobyli, przystąpił do przebudowy i umocnienia murów obronnych Smoleńska. Intensywnie zaczął też gromadzić zapasy żywności i amunicji a także starał się jak najwięcej dowiedzieć o moskiewskich przygotowaniach wojennych. To właśnie dzięki temu Smoleńsk przetrwał oblężenie a groźny najeźdźca musiał upaść na twarz przed królem Polski [patrz foto].

 Czego uczę się z tej lekcji historii jako chrześcijanin? Biblia wzywa i ostrzega: Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć [1Pt 5,8]. Jak powinienem na to objawienie zareagować? Roztropny, widząc zło, kryje się: prostaczkowie idą dalej i ponoszą szkodę [Prz 27,12].

 Mając świadomość zagrożenia i spodziewając się duchowego ataku, chcę się zachować roztropnie. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się [Ef 6,11–13].

 I jeszcze jedno: Historia lubi się powtarzać. Wróg ludzkiej duszy, nawet jeżeli zostanie przepędzony, wciąż pozostaje niebezpieczny i z pewnością – niczym sprawa Smoleńska – któregoś dnia znowu powróci. A gdy dokończył diabeł kuszenia, odstąpił od niego do pewnego czasu [Łk 4,13]. Dopiero wtedy, gdy wyląduje w jeziorze ognistym ostatecznie przestanie nam zagrażać.

Dlatego więc, nawet jeżeli aktualnie mamy nieco lepsze dni, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz