Dziś 61. Rocznica proklamacji państwowości izraelskiej. 14 maja 1948 roku pod portretem głównego ideologa ruchu syjonistycznego Theodora Herzla, pochodzący z Polski Dawid Ben Gurion, ogłosił powstanie państwa Izrael. Rok temu fetowano sześćdziesięciolecie tego wydarzenia.
Nie wdając się w polityczne szczegóły całej sprawy i nie oceniając jej pod względem moralnym, należy uznać, że powstanie państwa Izrael jest z pewnością ważnym elementem wypełniania się Bożych planów, jakie ma On od wieków w stosunku do Żydów. Można tak powiedzieć, ponieważ nic, co dzieje się pod słońcem nie dzieje się bez wiedzy, woli lub przyzwolenia Najwyższego. Nie można natomiast twierdzić, że cała polityka ruchu syjonistycznego była inspirowana przez Ducha Świętego, a dzisiejsza działalność Izraela jest wyrazem woli Bożej. Większość współczesnych obywateli Izraela w ogóle nie wierzy w Boga i nie jest zainteresowana Słowem Bożym. Realizują swoje plany i uprawiają całkowicie świecką politykę.
W związku z powyższym od dawna niepokoi mnie rosnący z roku na rok w kręgach chrześcijańskich zachwyt wszystkim, co żydowskie. Niektóre zbory zaczęły nawet kultywować rozmaite zwyczaje żydowskie, przeobrażając miejsce swoich zgromadzeń przynajmniej od czasu do czasu nieomal w synagogę. Obawiam się, że jest to duchowo niezdrowa tendencja. Miłość do Żydów to dobra rzecz, ale tylko w takim samym stopniu jak miłość do Cyganów, Niemców, Rosjan i Murzynów. Modlić się o Żydów, to słuszna sprawa, ale zachwycać się nimi, nie bacząc na to, że trwają w niewierze, to jakiś rodzaj duchowego zwiedzenia.
Jako uczniowie Jezusa winniśmy Żydom głosić ewangelię, a nie przejmować ich zwyczaje i poniekąd popularyzować w zborach judaizm. Nawracający się do wiary w Chrystusa Żydzi winni się przyłączać do istniejących zborów ewangelicznych, a nie tworzyć odrębnych społeczności. Przez wiarę w Jezusa Chrystusa każdy człowiek staje się całkowicie nowym stworzeniem. „Dlatego już odtąd nikogo nie znamy według ciała; a jeśli znaliśmy Chrystusa według ciała, to teraz już nie znamy. Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” [1Ko 5,16–17]. Powoływanie się na żydowskie korzenie, a tym bardziej chlubienie się nimi, jest niezgodne z nauką Pisma. „Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie” [Ga 3,28]. Bardzo dobre kazanie na ten temat wygłosił niedawno w Łodzi pastor Kazimierz Sosulski. Zachęcam do posłuchania!
W lutym tego roku w Jerozolimie, z ust wierzącej Żydówki usłyszałem ważne słowa skierowane do chrześcijan. Wy mieliście dwa tysiące lat na to, aby nauczyć się tego, czym jest wiara w Jezusa Chrystusa. Macie więc doświadczenie, którym powinniście się teraz dzielić z Żydami. Oto nasze zadanie! Skoro wierzymy, że Jezus jest jedyną drogą zbawienia, winniśmy prowadzić Żydów do praktykowania wiary chrześcijańskiej, a nie sami wdrażać się w zwyczaje judaizmu. Mam nadzieję, że zostałem dobrze zrozumiany.
Przeze mnie tak, drogi Bracie.
OdpowiedzUsuńwaldek
Kiedyś powiedziałem ludziom, którzy opuścili zbór, by zająć się pracą wśród Żydów: " nic nie przewyższy wartości i atrakcyjności służby dla Oblubienicy Jezusa Chrystusa". Przestać usługiwać świętym (w zborze) na rzecz Żydów, to tak jak ze służącego w pałacu królewskim, stać się służącym w jakimś dworku". Oczywiście, jako Boże dzieci mamy miłować Żydów i modlić się o Izrael oraz okazywac im wszelką pomoc, na jaką nas stać. Powyższe nie dotyczy tych, których Bóg wybiera i powołuje do służby na rzecz "starszych braci".
OdpowiedzUsuńwaldek
Bezposredni link do kazania br.Kazimierza Sosulskiego to : http://nowasol.kz.pl/remository/Itemid,108/func,select/id,42/orderby,4/
OdpowiedzUsuńPodany w tekscie się nie otwiera;)
Drogi Bracie od pewnego czasu czytam Twojego bloga i zgadzam się z poglądami, które tu przedstawiasz. Teraz dodatkowo gratuluję odwagi. W czasach "mody" na Judaizm w Zborach, w czasach głoszenia powrotu do korzeni (jakich, czyich ?) - taki tekst. Niech Bóg Ciebie błogosławi. Oczywiście w naszym Zborze modlimy się o naród Żydowski ale rozumiemy konieczność (jak piszesz) głoszenia im Słowa a nie przejmowania ich zwyczajów. Pozostań z Panem Bogiem. Czekam na kolejne artykuły. Jacek
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z poglądami, jakie lekko, bez przemyślenia i zrozumienia rzucasz. Piszesz, że jedno jesteśmy w Chrystusie i rozumiesz, że nie ma mężczyzny ni kobiety. To kim są nasze małżonki? Niestety postawa wynikająca z takiego rozumienia sprawy Żydów i Izraela, jest w swej znacznej części chybiającą, temu co jest Bożą Wolą. Zapewne komentarz, podobny do porównania pracy narzecz Żydów, do przejścia z pałacu królewskiego do dworu, mógł usłyszeć apostoł Paweł gdy szedł do pogan. Dziękujemy jednak Bogu za niego, że nie bacząc na takie komentarze, poszedł. Powinno być jasne, że przemalowywanie się na Żydów i synagogę, przez chrześcijan, jest rzeczą bezsensowną. Jednak niezrozumienie roli Kościoła wobec Żydów i Izraela, w naszych czasach, jest zwykłą duchową ślepotą. Masz Marianie sporą widzę ogólną. Spróuj więc jej użyć, do popatrzenia na czas powstania ruchu zielonoświątkowego i historyczne wydarzenia potem następujące. Zobacz osnowę i wątek Bożego Planu. Czy my, wtedy ponad sto lat temu, no może trochę później, nie zachowaliśmy się i nadal zachowujemy, jak ci z Żydów, którzy dwa tysiące lat temu, wydali Jezusa. Czy Kościół nie jest dzisiaj, jak Estera małżonka króla, przygotowana na właściwy czas. Na ile spełniliśmy tę rolę, od czasu Azusa Street? "I powiesz do faraona: Tak mówi Pan: Moim synem pierworodnym jest Izrael" Andrzej.
OdpowiedzUsuń