14 sierpnia, 2009

Stały czy zmienny?

Mamy dziś w Polsce Dzień Energetyka. Geneza ustalenia tego święta na 14. dzień sierpnia jest dość zaskakująca. Otóż 14 sierpnia 1941 roku w obozie koncentracyjnym z rąk hitlerowców zginął zakonnik Maksymilian Kolbe. Ponieważ zaś był on rzekomo pasjonatem elektryczności, w 1991 roku ogłoszono go w Polsce patronem energetyków i na tę właśnie datę przeniesiono obchody Dnia Energetyka.

Mniejsza o to. Pomyślmy raczej o tym, jak bardzo jesteśmy dziś zależni od prądu elektrycznego. Niemal wszystkie nasze cuda techniki wymagają dopływu prądu i bez niego są bezużyteczne. Niewidzialny prąd, a jakże widzialny i wymierny skutek jego dopływu!

Prąd jest dobrą ilustracją obecności Ducha Świętego w nas. Kościół może być bardzo liczebny i świetnie zorganizowany, ale jeżeli zabraknie w nim obecności Ducha Świętego, jest martwy duchowo. W latach, gdy jeszcze nie było pojęcia prądu elektrycznego, Jezus chcąc opisać działanie Ducha Świętego w człowieku, posłużył się obrazem wiatru. Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha [Jn 3,8]. Duch Święty – jak prąd – jest niewidzialny, ale Jego działanie jest jak najbardziej widoczne i odczuwalne. Bez Ducha Świętego chrześcijanin jest jak tramwaj bez prądu.

I druga myśl. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że polski rząd przyjął projekt wybudowania w Polsce do roku 2020 dwóch elektrowni atomowych. Szykują się więc w naszym kraju poważne zmiany w pozyskiwaniu energii. Nie to jednak jest dla mnie zaskakujące. Zdumiały mnie wypowiedzi ludzi z okolicy Żarnowca, tj. miejsca nieudanej próby budowy elektrowni atomowej w Polsce pod koniec XX wieku. Wtedy protestowali tak mocno, że aż zatrzymali inwestycję. Dziś są za elektrownią atomową i chcieliby jej budowy. Zaledwie dwie dekady, a w społeczeństwie tak zasadnicza zmiana stanowiska?

Zmusza mnie to do refleksji, jak dalece zmieniło się też podejście wierzących do różnych spraw w Kościele? To co przed laty było nie do pomyślenia, dziś staje się już rzeczą niemal ‘normalną’. Rozwody wśród ewangelicznych chrześcijan, imprezy taneczne, współżycie przedmałżeńskie, picie alkoholu itd. Czyżby Słowo Boże się zmieniło?

Zmienność stanowiska w rozmaitych sprawach życiowych jest dopuszczalna w świetle Biblii. Nikt nie powinien upierać się jak osioł, gdy pojawiają się na przykład nowe, lepsze urządzenia i możliwości. Jednakże należy pamiętać, że Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki [Hbr 13,8]. Stanowiska, co do treści zwiastowanej przez nas ewangelii zmieniać nie wolno. Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty! [Ga 1,8–9].

W energetyce zmiany są jak najbardziej wskazane. Trzeba poszukiwać nowych rozwiązań i je wprowadzać. W zwiastowaniu ewangelii też oczywiście można używać nowych form przekazu, ale granic samej Ewangelii naruszać nie wolno! Słowo Boże trwa na wieki! Wszystko, co ja wam powiedziałem, starannie wypełniajcie. Nic do tego nie będziesz dodawał ani niczego od tego nie ujmiesz [5Mo 13,1].

Są sprawy, w których chrześcijanin jak najbardziej może być zmienny, ale co do treści głoszonej ewangelii - koniecznie musi być stały!

7 komentarzy:

  1. Pełna zgoda co do założenia tej notatki. Nasuwa mi się pytanie - a pewnie nie jestem w tym odosobniony - o samą "treść" ewangelii. Prawdopodobnie istnieją różne przekonania co do tego, co jest jej niezmienną treścią (z definicją tej części pewnie nie miałbym trudności), a co pozostaje określonym czasowo i kulturowo wymaganiem zewnętrznym...

    Nie twierdzę, że podane tutaj przykłady (m.in. rozwody, współżycie przedmałżeńskie) są "kontekstowe" (bo te akurat nie są), ale już - jak widać szczególnie ostatnio - jest spory rozdzwięk w ocenie choćby podejścia do alkoholu i tytoniu np. w Polsce vs Ameryka.

    Tam alkohol w niektórych ewangelicznych kręgach jest rzeczą zupełnie zabronioną (choć nie ma do tego bezpośredniej biblijnej podstawy, jest słowo o nieupijaniu się tylko), a tytoń - dopuszczalną (co dla nas szokujące). U nas - przeciwnie.

    Ki czort? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba sam sobie odpowiedziałeś w ostatnim wersie...

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, nie ma to jak profesjonalny wkład w dyskusję ze strony anonimowego użytkownika? Wszyscy w Stanach - w tym przypadku są zwiedzeni, Twoim zdaniem - czy tylko w Polsce? A może wręcz odwrotnie?

    Czekam na pełniejszą i mniej anonimową wypowiedź... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwiedzeni są ci, którzy się nad takimi rzeczami w ogóle zastanawiają. A pełniejszą i mniej anonimową wypowiedź odsyłam do Biblii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że warto wziąć pod uwagę, że komentarze do bloga są miejscem na dyskusję, a nie na wzajemne odsyłanie się do Biblii. Wielu z nas zna jej treść, a mimo to pewne kontrowersje czy wątpliwości (jak te, które wspomniałem wyżej) pozostają.

    Cóż, poczekam na opinie innych czytelników. A może i Autora bloga? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z moich skromnych doświadczeń jednoznacznie wynika, że ludzie prowadzeni Duchem Świętym, bez względu na to pod jaką szerokością geograficzną żyją, mają podobne poglądy. Czytam książkę napisaną parę wieków wcześniej, czytam współczesnego autora amerykańskiego lub brytyjskiego, słucham Słowianina i aż się serce raduje: To samo pojmowanie Ewangelii!

    A rozbieżności, o których piszesz? Zależy czego dotyczą. W sprawach drugorzędnych mają one rację bytu i niech sobie będą. Natomiast jeśli mamy do czynienia z rozbieżnościami w sprawach będących istotą Ewangelii, to najwidoczniej przynajmniej jedna ze stron [a może i obydwie] nie żyje według Ducha ;)

    Nie mniej smutne jest dla mnie to, gdy ludzie, którzy dwadzieścia lat temu mocno obstawali np. przy konieczności angażowania się w ewangelizację i uświęcanie życia - dziś jakby zmienili poglądy. Ich życie kręci się teraz wokół własnej osi i zdaje się, że myślą już tylko o zaspokajaniu swoich zmysłowych potrzeb :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Popieram w zupełności tylko jednego nie mogę zrozumieć czy można lepiej żyć w związku nieformalnym i być szczęśliwym i wedłuk przykazań czy tkwić w czymś co niema przyszłości . Czy rozwodnik i wdowa mpgą żyć ze sobą czy wiara zielonoświątkoa dopuszcza coś takiego POZDRAWIAM :)

    OdpowiedzUsuń