03 października, 2009

Lekcja z Operacji w Mogadiszu

W ogarniętej od 1991 roku wojną domową Somalii najbardziej cierpi ludność cywilna. W 1993 roku jej sytuacja była szczególnie dramatyczna. Międzynarodowa pomoc humanitarna nie docierała do potrzebujących, bowiem jeden z tamtejszych klanów pod przywództwem Mohameda Farraha Aidida przechwytywał dostawy żywności dla głodującej Somalii.

 Jako że stacjonujące wówczas w Somalii wojska ONZ nie mogły sobie poradzić z agresywną i dobrze uzbrojoną milicją klanową, prezydent Bill Clinton wydał rozkaz stworzenia i wysłania do Somalii specjalnych oddziałów Task Force Ranger w celu rozbicia panoszącego się w Mogadiszu somalijskiego klanu i schwytania jego przywódców.

 3 października 1993 roku to dzień Operacji w Mogadiszu. Była ona nakierowana na określony budynek w centrum stolicy. Akcja miała trwać 45 minut. Helikoptery Little Bird najpierw ostrzelały rakietami wybrany cel a potem wysadziły blisko niego 50 komandosów Delta Force, którzy dokonali koniecznego szturmu. Niestety nie wszystko poszło jak trzeba.

 Okazało się, że Somalijczycy stawili niezwykle skuteczny opór. Dobrze uzbrojeni żołnierze klanu i milicja somalijska na tyle pokrzyżowali plan akcji, że żołnierze amerykańscy opuścili Somalię dopiero następnego dnia, tracąc 19 elitarnych żołnierzy TFR. Myślę, że języczkiem u wagi stała się postawa ludności cywilnej, która zaczęła sięgać po broń, bynajmniej nie po to, by pomóc Amerykanom. Niedługo potem ONZ podjęła decyzję o wycofaniu także swoich sił pokojowych z Somalii. I tak do dziś kraj ten jest pogrążony w toczącej się między pięcioma klanami wojnie domowej.

 Kilkanaście lat temu 160 wspaniałych żołnierzy amerykańskich naraziło się na wielkie niebezpieczeństwo, aby zwykłym ludziom w Somalii stworzyć szansę przeżycia. Niestety ich szczytny zamiar nie został doceniony przez Somalijczyków. 19 elitarnych żołnierzy straciło życie, a w Somalii praktycznie nic się nie zmieniło.

 Ileż to razy taki scenariusz powtarza się w sferze duchowej. Duch Święty inspiruje uczniów Jezusa, aby nieśli pomoc duchową ludziom zniewolonym przez grzech. Poświęcają się więc, narażają, podejmują ryzyko, a ludzie, którym niosą pomoc, nie tylko nie potrafią tego docenić, ale wręcz odnoszą się do nich z wrogością.

 Ojciec posłał Syna, by zbawić ludzi od grzechów ich. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli [Jn 1,11]. Tylko niektórzy dali Mu wiarę i skorzystali z daru zbawienia. Syn Boży posłał następnie swoich uczniów. Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam [Jn 20,21]. Jak nas przyjmują zgubieni, pogrążeni w grzechu ludzie? Podobnie, jak Syna Bożego.

 Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą. A to wszystko uczynią wam dla imienia mego, bo nie znają tego, który mnie posłał [Jn 15,18–21].

 Jakie są konsekwencje tego odrzucenia pomocy duchowej? My wiemy, że z Boga jesteśmy, a cały świat tkwi w złem [1Jn 5,19]. Aby otrzymać dar życia wiecznego i być uratowanym od nadchodzącego gniewu Bożego trzeba osobiście uwierzyć w Jezusa Chrystusa. Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim. [Jn 3,36].

 Niech śmierć tych dziewiętnastu chłopaków w nieudanej akcji w Mogadiszu da nam do myślenia, po której stronie stajemy każdego dnia? Po stronie przychodzącego nam na ratunek Zbawiciela, czy też po stronie naszego ciemięzcy? Wielu z nas już dawno byłoby nakarmionych i wolnych. Tymczasem przeminęło żniwo, skończyło się lato, a nie jesteśmy wybawieni! [Jr 8,20].

A jeśli ktoś z nas jest ratownikiem dusz, to nie rezygnujmy, proszę. Jak społeczność międzynarodowa w latach dziewięćdziesiątych starała się pomóc Somalii pod kryptonimem "Przywrócić nadzieję", tak Duch Święty wciąż nas posyła do zgubionych ludzi, aby do pewnego czasu dawać im szansę zbawienia. A to, co robi Chrystus z pewnością nie pozostanie bezowocne, bo On wybawia pojedynczo, a nie zbiorowo!

1 komentarz:

  1. "Helikopter w ogniu". Ostatnio odświeżyłem sobie ten film o tej właśnie akcji amerykańskich żołnierzy. Być może ta akcja była faktyczną próbą Amerykanów pomocy ludziom w Somalii, choć już wojna w Iraku taką moim zdaniem nie jest. Jedno wiem na pewno. Bez względu na to, gdzie mieszkamy i w jakiej jesteśmy sytuacji, ratunku szukajmy w Jezusie Chrystusie. W Nim mamy zbawienie.

    OdpowiedzUsuń