17 października, 2009

Dlaczego wciąż tak nieskutecznie?

Dziś Światowy Dzień Walki z Ubóstwem. Prawie połowa mieszkańców globu żyje za nie więcej niż 2 dolary, a 1 mld z nich za mniej niż 1 dolara dziennie. Wciąż rośnie liczba ludzi żyjących poniżej minimum egzystencjalnego, pomimo tego, że na szczycie ONZ w 2000 roku przywódcy 189 państw przyjęli zobowiązanie poprawienia jakości życia najuboższych. Od tej wzniosłej deklaracji mija powoli dziesięć lat, a sytuacja ubogich wcale się nie poprawiła.

 Szkoda gadać. Większość bogatych wykazuje gotowość niesienia pomocy ubogim pod warunkiem, że nie uszczupli to ich stanu posiadania i nie obniży ich własnego poziomu życia. Pomoc czerpiąca wyłącznie z nadmiaru, z tego co zbywa, co już niepotrzebne – nie tylko jest pozbawiona uroku wzruszenia serc, ale też najczęściej nie może być pomocą w pełni skuteczną.

 Pomyślmy, jak wyglądałyby nasze szanse, gdyby w podobny sposób podszedł Syn Boży do kwestii wybawienia nas z naszych grzechów? Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali [2Ko 8,9]. Aby nas zbawić, zostawił chwałę i komfort nieba. Chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom [Flp 2,6–7].

 Coś mnie tu niepokoi: Dlaczego tak trudno przychodzi mi niesienie pomocy ubogim, gdy ma to wiązać się z naruszeniem mojego stanu posiadania? Przecież mówię o sobie, że jestem naśladowcą Jezusa...

1 komentarz:

  1. Problem masowego ubóstwa istnieje, widać go gołym okiem, sam fakt nie podlega dyskusji. Ale przyznam, że moje wątpliwości budzi czasem globalne traktowanie problemu.
    Inne kwoty są potrzebne do przeżycia w łagodnym klimacie, inne w surowym. W tych samych krajach, gdzie część społeczeństw z trudem przeżywa dzień, funkcjonują warstwy, które mają się znakomicie. Znaczna część pomocy jest rozkradana lub marnotrawiona przez rządy i organizacje zajmujące się jej dystrybucją. Gorzej zorganizowane społeczeństwa nie są w stanie efektywnie zagospodarować tego, co w końcu do nich dociera. Jest wreszcie jakaś grupa ludzi, którzy nie chcą pomocy.
    Tego co mają bogate społeczeństwa jest aż nadto, i na ile mogę się orientować, ich członkowie dosyć chętnie podchodzą do kwestii dzielenia się.
    Problem tkwi, jak mi się wydaje, w sposobie transferu pomocy. Wiem, że Twój wpis dotyczy innego aspektu, ale czy nie wziąć jeszcze pod uwagę tego, żeby udzielanie pomocy zmieniało materialnie świat na ile się da, a nie było jedynie stanem duchowym.

    OdpowiedzUsuń