29 października, 2009

Dlaczego to nie jest rola dla kobiet?

Polska Agencja Prasowa podała w dniu wczorajszym, że na czele liczącej ponad 25 milionów wyznawców wspólnoty kościołów niemieckich, po raz pierwszy stanęła kobieta. Parlament kościelny wybrał panią biskup Hanoweru, 51– letnią Margot Kaessmann na przewodniczącą Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech.

Pani Kaessmann to rozwiedziona matka czworga dzieci. Dwa lata temu czytałem, jak w trakcie rozwodu ubolewano, że najprawdopodobniej uniemożliwi to jej ubieganie się o urząd przewodniczącej zrzeszenia 22 krajowych kościołów luterańskich, reformowanych i zjednoczonych.Wczoraj okazało się, że rozwód nie przeszkodził jej zająć tego najwyższego wśród ewangelików niemieckich, stanowiska.

 Jak sprawa powoływania kobiet do przywództwa w Kościele wygląda w świetle Biblii?

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że z punktu widzenia dostępu do zbawienia kobiety mają taką samą wartość i pozycję w oczach Bożych, co mężczyźni. Bo wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie [Ga 3,27–28]. Jednak Pismo Święte, już nawet na tym ogólnym poziomie, czyni w odniesieniu do kobiet następującą uwagę: postępujcie z nimi z wyrozumiałością jako ze słabszym rodzajem niewieścim i okazujcie im cześć, skoro i one są dziedziczkami łaski żywota, aby modlitwy wasze nie doznały przeszkody [1Pt 3,7].

 Chociaż nauka apostolska określa kobietę, jako dosł. współdziedziczącą w łasce życia, to jednak głosi: nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża; natomiast powinna zachowywać się spokojnie. Bo najpierw został stworzony Adam, potem Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została zwiedziona, popadła w grzech [1Tm 2,12–14]. Ta przestroga może wydawać się mało znacząca, ale nabiera kapitalnego znaczenia, gdy w kościele pojawia się bardzo uzdolniona kobieta i niemal rwie się do przywództwa i posługi nauczania.

Jak powszechnie wiadomo, kobiety w wielu wypadkach są bardziej inteligentne, duchowe i oddane sprawie, niż niejeden mężczyzna. To fakt. Jeżeli więc gdzieś króluje pragmatyzm, a nie posłuszeństwo Słowu Bożemu, to chętnie udostępnia się owej kobiecie kazalnicę, a ona w niedługim czasie zyskuje sobie poparcie i staje się dla wielu ludzi w kościele znaczącym autorytetem.

Dalszy scenariusz? Gdy przez dobrą i rzeczową posługę zostanie już uwierzytelniona w środowisku kościelnym, wówczas tylko krok do problemu, jaki zaistniał w Tiatyrze: Lecz mam ci za złe, że pozwalasz niewieście Izebel, która się podaje za prorokinię, i naucza, i zwodzi moje sługi, uprawiać wszeteczeństwo i spożywać rzeczy ofiarowane bałwanom [Obj 2,20]. Jej pozycja stała się tak silna, że nikt w tamtej wspólnocie nie był już w stanie zabronić jej tego, co robiła i mówiła.

Izebel z pewnością na początku miała dla zboru bardzo dobre słowo i głosiła zdrową naukę. Ale w świetle wspomnianiej przestrogi apostolskiej kobieta w roli nauczyciela i przywódcy w kościele, to tykająca bomba zegarowa. Niezależnie od jej najlepszej woli i zamiarów, wcześniej czy później, stanie się obiektem Zwodziciela, a to z kolei może oznaczać, że któregoś dnia zbór niespodziewanie usłyszy z jej ust jakieś dziwne rzeczy. Coś się jej przyśni, coś tam nowego odkryje, coś usłyszy – i korzystając z posiadanego autorytetu, zacznie tego nauczać, zwodząc przy tym wielu wierzących.

 Słowo Boże się nie myli. Przypadek pani Kaessmann jest tego dowodem. Zyskała sobie tak wielki autorytet, że wybrano ją niezależnie od jej fiaska w życiu małżeńskim. Teraz deklaruje wolę pozyskania więcej ludzi dla wiary dzięki Kościołowi idącemu z duchem czasu. Jeszcze więc o niej z pewnością usłyszymy.

PS. I usłyszeliśmy :(

25 komentarzy:

  1. A propos służby kobiet we współczesnym kościele, polecam książkę "Dlaczego nie kobiety?" autorstwa Lorena Cunninghama, Davida Hamiltona i Janice Rogers.

    Jak się okazuje, trzeba nieco bardziej zgłębić temat usługiwania kobiet przedstawiony w NT, aby wyrobić sobie własne zdanie. Nie po to, aby odsądzać od czci i wiary myślących inaczej, ale po to, aby nie pozwolić, by nasza interpretacja różnych zresztą fragmentów biblijnych, wypaczyła Boże plany dla Kościoła.

    Polecam lekturę tej książki właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda co do roli kobiety jakie jej wyznaczył Bóg w kościele...wśród pierwszych chrześcijan jest wzór do naśladowania i tam wszelkie źródła historyczne potwierdzają że Apostołowie ani ich bezpośredni uczniowie nigdy nie dopuszczali kobiet do funkcji nauczyciela (chyba że młodszych kobiet) czy starszego lub pastora...ale my zawsze chcemy być mądrzejsi i bardziej duchowi...dzisiejsze książki na temat zmiany tej sytuacji roli kobiet w kościele sa siłową nadinterpretacją nieuczciwa propagandą czegoś czego nie ma w NT...to tak jak środowiska katolickie na siłe chcą udowodnic na 2 wersetach szczególną role Marii w kościele ...tak samo robią autorzy tych książek...czytałem "dlaczego nie kobiety" i byłem przerażony spekulacją i nadinterpretacja autora...Marian ma rację ale sam bardzo osłabił to co napisał tę prawde o roli kobiet w kościele sugerujac jakoby kazda nauczająca kobieta dąży niechybnie do ducha Izabel że czeka jA prędzej czy później rola zwiedzania innych itp...to bardzo osłabiło artykuł Mariana z gruntu prawdziwy...większość z tych kobiet nauczycielek pastorów itp. mają naprawde dobre i uczciwe intencje (nie wszystkie napewno) i zapewne do końca życia zostaną dobrymi chrzesciajankami i żonami mimo że w kwestii kobiet były nieposłuszne nauce Apostołów a przez to samego Pana Jezusa (często nie z własnej winy ale mężczyzn którzy popychali je do takiej postawy )...są oczywiście kobiety wyjątki ktore mają talent do kierowania innymi a nawet zborem czy nauczania ale dla tych wyjątków nie można przekrecać nauki Apostolskiej nauki Pana bo to prędzej czy później przyniesie bardzo złe owoce w naszych zborach...kobiety będa widziały swój wzór do naśladowania nie jak NT podaje w Sarze o pokornym cichym usposobieniu która służy Bogu wychowując swe dzieci i dbając o dom oraz pomagając w słuzbie swym mężom ale w wielu z kobiet zrodzi się w głowie chęć dążenia do czegoś "wiekszego" jak tylko dom rodzina i uległość mężowi...to juz sie dzieje niestety...znam wiele małżeństw chrześcijańskich które płaca łzami ...zapłacimy za to w swych rodzinach i kościołach...chyba że sie upamietamy i przestaniemy być mądrzejsi id tych których Pan kiedyś dał nam jako wzorce do budowania kościoła...pozdr serd matan

    OdpowiedzUsuń
  3. cytat: czytałem "dlaczego nie kobiety" i byłem przerażony spekulacją i nadinterpretacja autora...

    @matan - mógłbyś podać jakieś konkrety? Bo w ten sposób, to można obalić każdy argument :).

    Zeby nie męczyć innych, proponuję na maila: nawyspy@gmail.com Dzięki wielkie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówiąc prosto: duch tego świata wkrada się w myślenie chrześcijan. Łatwo zaobserwować pewną zależność: to co w świecie jest propagowane, prędzej czy później przedostaje się do kościoła. Przykłady: feminizm -> przywódcza rola kobiety w zborze, homoseksualizm -> homoseksualiści w kościele (aprobowani), psychologia afirmacji -> pozytywne wyznawanie, itd, itd. Dlaczego wcześniej przywódcza rola kobiet nie była na taką skalę omawiana, a dopiero w naszych czasach? No comment.

    OdpowiedzUsuń
  5. Erwin, nie mów, że nie widzisz przykładów pozytywnego wyznawania (nie "wiary w wiarę", ale wyznawania pozytywnych prawd biblijnych) choćby w Psalmach Dawida? :)

    Omawianie współczesnej przywódczej roli kobiet w naszych kręgach nie jest wcale domeną naszych (ostatnich) czasów. Rozumiem, że znane są Tobie postacie i dorobek duchowy choćby Agnes Ozman, Aimee Semple McPherson (ur. 1840 r), Marii Woodworth-Etter (ur. 1844 r.) czy Kathryn Kuhlmann?

    Nie jestem zdania, że wszystko w ich służbie należy bezkrytycznie przyjmować, ale też warto się zastanowić, czy kobiety te - jednoznacznie w takiej czy innej roli przywódczej - otwarcie sprzeciwiały się Bogu, i czy ich służba jest wynikiem Boskiego "przyzwolenia" czy "błogosławieństwa" :).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że nauczające kobiety przywołane w ostatnim komentarzu można zaliczyć do ostatnich czasów, do których odwoływał się Erwin. Przecież działały w 2 połowie XIX wieku. Przy dwudziestu wiekach historii Kościoła są to współczesne nam raczej czasy, a raczej czasy których pokłosie teraz zbieramy.

    Biblia nie mówi, o tym, że kobiety nie mają nauczać bo się do tego nie nadają, bo nie potrafią, bo nikt ich nie będzie słuchał, bo odwiodą ludzi z Kościoła...
    Biblia mówi, aby nie nauczały - dlaczego z tym polemizować i dochodzić do wniosków: 'skoro zyskały popularność, skoro nie sprzeciwiały się Bogu (otwarcie) to jest to wyraz Bożego błogosławieństwa (a więc trzeba interpretować NT przez pryzmat naszej współczesności)' ...

    Trzeba nam większej czci w stosunku do PŚ

    OdpowiedzUsuń
  7. Tomek,

    No właśnie, skoro Biblia mówi o tym, żeby kobiety nie nauczały, to kto prowadzi u Was w społeczności (zborze) Szkołę Niedzielną? ;).

    Widzisz, zgodzę się z rozumieniem tematu jakie przedstawia - dodam w bardzo szerokim kontekście kulturowym czasów, w których listy Pawłowe były pisane - książka Cunninghama. A tam jest wyjaśnienie - opiszę mocno zgrubnie, proszę mnie nie łapać za słówka - że Paweł celowo napisał "Kobiecie (l.p) nie pozwalam nauczać" (a nie kobietom - l.mn.). Spójrzmy głębiej w tekst grecki (z pomocą książki).

    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Harry, oczywiście że można powoływać się na obietnice Boże i je wyznawać. Ale ja miałem na myśli przegięcia w tym temacie. ;).

    Jeśli chodzi o pastorowanie kobiet, to co wtedy z ich mężami?

    OdpowiedzUsuń
  9. Bóg podał nam wszystko na tacy w Swoim Słowie, ale my ludzie oczywiście nieraz nie chcemy być temu posłuszni i znajdujemy różne usprawiedliwienia na sprzeczne z Biblią zachowania.

    Żona często będzie chciała wynosić się nad męża, ale Pismo mówi, że ma być uległa we wszystkim. Została stworzona jako pomoc odpowiednia mężczyźnie. Jest oczywiście tak samo ważna w oczach Boga, jednak Biblijny wzorzec jest taki - głową męża jest Chrystus, a głową żony mąż, a głową Chrystusa Bóg. Jezus nigdy nie wyniósł się ponad głowę Ojca.

    Ciekaw jestem, czy w domu Pani Kaessmann był zachowany ten Biblijny wzorzec. Tego nie wiem, ale widząc jej chęć i zgodę na bycie przywódcą, niekoniecznie tak właśnie było. Zastanawia mnie również fakt, że wśród 12 Apostołów nie było ani jednej kobiety... Dlaczego?

    Dziękuję Bogu za to, że mam wspaniałą żonę i że razem studiujemy Pismo również pod kątem zadań i funkcji, jakie Bóg nam wyznaczył. Staramy się ze wszystkich sił być posłusznymi Bogu, a tym samym jego wzorcom, czego wszystkim mężom, żonom, mężczyznom i kobietom, życzę...

    Dziękuję bracie Marianie za poruszenie kolejnego ważnego i trudnego tematu na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biblia wyraźnie uczy, że panowanie nad światem zostało powierzone także Ewie, która jest tak samo obrazem Stwórcy, jak i jej mąż. Często jednak ten fragment jest pomijany i przytaczany inny, w którym mowa o tym, że kobieta jest pomocą odpowiednią dla swego męża. Jednakże słowo pomoc odpowiednia, które tak zostało przetłumaczone w polskim przekładzie Pisma Świętego to po hebrajsku ezer kenegdo i jest użyte w innych fragmentach biblijnych w odniesieniu do samego Boga. A zatem nie ma tu mowy o drugoplanowej roli kobiety, nie ma tu mowy o podporządkowaniu kobiety mężczyźnie, czy o jej niższości z natury (bo są i tacy, którzy twierdzą, że opis stworzenia dowodzi, iż kobieta jest niższą formą życia). Widać z tego, że Bożym zamysłem było, aby Ewa była partnerką Adama. Owszem, w listach Pawła i Piotra pojawiają się stwierdzenie, że mąż jest głową, żony mają być uległe we wszystkim swym mężom, że mają być posłuszne jak Sara Abrahamowi. Stąd bardzo wiele osób uważa, że tak ma być i dzisiaj. Nie biorą jednak pod uwagę tego, że apostołowie napisali tak ze względu na panującą wówczas kulturę. W ówczesnej starożytnej rodzinie władza zawsze należała do mężczyzny, zaś rodzina składała się nie tylko z żony, dzieci, ale także niewolników, stąd też to nie przypadek, że każdy z apostołów porusza właśnie kwestie tych trzech relacji mąż-żona, ojciec-dzieci i pan-niewolnicy. Bóg chciał, by małżeństwo było zawierane pomiędzy jednym mężczyzną i jedną kobietą, dlatego nie stworzył kilku mężczyzn i jednej kobiety, ani nie stworzył jednego mężczyzny dla kilku kobiet. Owszem, Bóg przez pewien czas przyzwalał na poligamię, lecz w żadnym wypadku nie można twierdzić, że było to Jego zamysłem. A monogamia wynika z opisu z Księgi Rodzaju traktującym o stworzeniu człowieka. Gdyby Bożym zamysłem było, aby przywództwo należało do Adama, zaś Ewa miała być mu podporządkowana i pełnić jedynie rolę pomocnicy, to opis stworzenia brzmiałby inaczej. Biblia jest niewątpliwe Słowem Bożym, ale oprócz wiecznych prawd zawiera w swej treści również opis panujących wówczas obyczajów i dostosowuje się do nich po to, by Słowu Bożemu nie urągano. Tak samo jest z niewolnictwem i to samo odnosi się do braku kobiet w gronie apostołów, i braku powierzenia im funkcji kaznodziei przez Pawła. Jest to często argument przeciwników nauczania przez kobiety. Skoro Zbawiciel powołał 12 mężczyzn na apostołów, skoro Paweł nie ustanowił żadnej pastorem, czy starszym zboru, to znaczy, że kobiety nie mogą nauczyć mężczyzn Słowa Bożego. Jednakże błędność takiego rozumowania można łatwo wykazać na przykładzie wspominanego niewolnictwa: po uważnej lekturze Pisma Świętego nikt nie powie, że apostołowie w swych listach je znieśli , więc to ma znaczyć, że zniesienie tej niemoralnej instytucji jest sprzeczne z wolą Bożą, że niewolnictwo powinno zostać przywrócone, że ma trwać po wsze czasy? Oczywiście, że nie.

      Usuń
  10. @Erwin:

    Nie zjadłem wszystkich rozumów, wielu odpowiedzi na nurtujące mnie pytania nadal nie mam... :). Myślę, że mój obecny stan poznania i zrozumienia tematu jest taki, że łatwiej mi przyjąć rolę kobiety w funkcji/roli pastorskiej, kiedy usługuje u boku męża-pastora.

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Rafał:

    Werset o uległości żony wobec męża jest podany w kontekście "ulegania jedni drugim nawzajem" (bez określenia płci) i stanowi - w wersji wyrwanej z pierwotnego kontekstu - pole do wielkich nadużyć (co się zresztą dzieje w kręgach mężczyzn-chrześcijan, uznających, że mogą decydować samodzielnie o losach swoich żon, rodzin, etc)!

    Myślę, że jako faceci mamy olbrzymią skłonność do interpretowania tego i podobnych wersetów - nawet podświadomie - wg tego, co nam bardziej odpowiada :). Ja przynajmniej mam taką skłonność - tym bardziej, że wtedy mam mniej czasu na koncentrowanie się na tym, aby miłować swoją żonę "jak Chrystus - Kościół" ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Harry:

    Nadużycia to jedno, a Boży wzorzec obowiązujący wszystkich, to drugie. Popierasz przywództwo kobiet w kościele? Masz do tego prawo. Ja w Słowie Bożym nie widzę na to przyzwolenia.

    Mnie werset o uległości żon nie skłania do nadużyć (co nie znaczy, że jestm idealnym mężem, bo niestety nie jestem). Natomiast widzę, że studiując Słowo Boże (całe Słowo i mnóstwo wersetów dotyczących kobiet i mężczyzn, żon i mężów) i bycie mu posłusznym powoduje, że moje małżeństwo jest coraz szczęśliwsze, a kiedyś różnie z tym bywało.

    Jak rozumiem żona pastor u boku męża pastora jest ok, ale sama żona pastor już nie? Widzisz, dla mnie i jedna i druga sytuacja nie ma oparcia w Biblii. I ja tutaj nie mam dylematu.

    OdpowiedzUsuń
  13. To przecież oczywistość, ale jak widać nie dla wszystkich. Jeżeli prowadzi nas Duch Święty o żadnych nadużyciach nie może być mowy. Jeżeli mamy Jego światło to nie dywagujemy i nie roztrząsamy spraw oczywistych... i nie potrzebujemy też szukać prawdy w "mądrych ksiązkach", poza Bibią.

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Rafał - rozumiem Twój punkt widzenia i nie mam problemu z przyjęciem, że możemy się "pięknie różnić" w ramach jednego duchowego Kościoła Jezusa Chrystusa :)

    @ Jarek W. - zgadzam się z tym, że kluczem jest prowadzenie Ducha Sw. :) A co do książek - widać po zdjęciu z "medalem na 50tkę" (poprzedni post), że Twój pastor chyba nie do końca się zgadza z Twoją interpretacją odnośnie pomocniczej roli książek ;). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli stwierdzimy, że na to, co Biblia mówi na temat kobiet, trzeba patrzeć przez pryzmat kultury, ówczesnego kontekstu etc i że w dzisiejszych czasach kobiety-pastorzy są ok, to jaką będziemy mieli podstawę, aby powiedzieć, że pastorzy-geje i związki homo są złe. Przeciez ich zwolennicy argumentują w podobny sposób (kultura etc). Ponadtwo to właśnie w tej kolejności działało we wszystkich liberalncyh kościołach: najpierw pastorzy kobiety, potem związki homo, następnie pastorzy homo, na gdy już przeszły te trzy pierwsze rzeczy, to dalej już z górki z innymi sprawami...

    OdpowiedzUsuń
  16. @pilgrim: Płciowość (tu: bycie kobietą) nie jest kwestią moralności. Homoseksualność - tak (w ujęciu biblijnym, przynajmniej). Myślę, że rozróżnienie moralne stanowi dobre (i biblijne!) zabezpieczenie przed niekorzystnymi wpływami, które Cię niepokoją.

    A swoją drogą, na wiele rzeczy, o których mówi Biblia należałoby patrzeć z perspektywy kontekstu czasów w jakim zostały napisane, bo - przynajmniej dla mnie - część z nich bez tego kontekstu jest trudna do zrozumienia :). Przykładowo: system ofiarniczy ST.

    OdpowiedzUsuń
  17. Harry, jak widać już nie pierwszy raz mamy inne zdanie na jakiś temat, ale muszę powiedzieć, że w Twoich wpisach (nie tylko dzisiaj) widzę owoce Ducha Świętego - cierpliwość, pokój, uprzejmość... i bardzo mnie to cieszy. Trzeba rozmawiać na różne tematy związane z Kosciołem i trzeba rozważać Pismo, dniem i nocą :). Ale zawsze trzeba zachowywać się jak przystało na dzieci Boże. Dzięki wielkie za to. Nie zawsze jest tak niestety na różnych forach, gdzie ludzie niestety dość często obrzucają się błotem. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. ciekawy temat, i ceikawa dyskusja;

    a co z wątkiem, który poruszył Harry:
    cyt. "No właśnie, skoro Biblia mówi o tym, żeby kobiety nie nauczały, to kto prowadzi u Was w społeczności (zborze) Szkołę Niedzielną? ;)"

    Czy to nie jest nauczanie?
    Czy kobiety nauczają tylko dziewczęta w waszym zborze? Albo do jakiego wieku chłopca może on być nauczany przez nauczycielke szkółki niedzielnej?

    OdpowiedzUsuń
  19. @Rafał:
    Dziękuję za dobre słowo. Cieszę się, że więcej z nas widzi błogosławieństwo rozmów "w pokoju serca" i z szacunkiem dla rozmówców - mimo, że tematy mogą być trudne i niejednoznaczne.

    Pozdrawiam i... trzymajmy poziom dalej :).

    OdpowiedzUsuń
  20. w związku z dyskusją polecam równiez inną książkę dostępna w języku polskim "Przywództwo należy do mężczyzn" znanego nauczyciela Słowa Bożego Dawiad Pawsona, który omawia na podstawie Pisma kwestię przywództwa kobiet na każdym etapie dziejów zbawienia i ludu Bożego.
    Pod tym linkiem jest dostępna w całości w formie elektroniecznej
    http://www.czytelnia.jezus.pl/rozne/leadership.pdf
    Przyjemnej i owocnej lektury !!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Podsumowując sprawę nie mogę się nadziwić, że w wielu miejscach obecnie kobiety już głoszą z kazalnic. Potem będzie przywództwo, a potem zwodzenie. Ktoś powie, że mężczyźni też błądzili. To prawda, że tak było. Tyle, że diabeł kiedy miał do wyboru Adama i Ewę od razu wiedział do kogo skuteczne uderzyć...a efekty mamy do dziś. Mamy też z tego lekcję, tylko czy zechcemy ją wziąć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, dała się omotać kłamstwom szatana i pierwsza okazała nieposłuszeństwu, a potem namówiła swego męża do spożycia zakazanego owocu, na co ten się zgodził i również upadł, ale to nie oznacza, że każda kobieta kuszona przez zwodziciela da się zwieść. Jeżeli kobieta przyjęła Jezusa za swego Pana, jest „opętana” Duchem Świętym, poświęca czas na studiowanie Pisma Świętego, wzrasta duchowo, to nie ulegnie zwiedzeniu. Ludzie są różni. Adam posłuchał Ewy i zjadł jabłko, zaś Hiob nie usłuchał namowy żony i przyjaciół nie złorzeczył Boga za nieszczęścia, które go dotknęły. Płeć męska nie jest gwarancją ochrony przed zwiedzeniem. Czy zawsze szatan uderza wpierw do kobiety, czy może od razu do mężczyzny? Na to pytanie nie można udzielić raczej jednoznacznej odp. Jednakże nie ulega wątpliwości, że zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn nie brakuje zwodzicieli i osób zwiedzionych. Paweł w swych listach wymienia fałszywych nauczycieli, ostrzega przed nimi. Jezus przepowiedział, że nie będzie brakowało fałszywych nauczycieli. Iluż już pojawiło się fałszywych proroków i nauczycieli. Dziwne jest to, że te kościoły, które nie wyświęcają kobiet i zabraniają uczyć Słowa Bożego w kościele, zgadzają się na to, by kobiety uczyły inne niewiasty i dzieci obojga płci.
      Czemu na to zezwalają, skoro kobietę wg nich łatwo zwieść. Czyż nie należałoby zastąpić tych kobiet mężczyznami po to, aby uchronić dzieci i kobiety przed fałszywą nauką? Wydaje mi się, że tu chodzi o co innego. Po prostu wiele osób płci męskiej wzdraga się na samą myśl, by kobieta mogła robić to samo co mężczyzna, czyli w tym przypadku uczyć Słowa Bożego mężczyzn. Uważają oni błędnie, że Bóg powierzył kobiecie tylko funkcję pomocniczą, a zatem ma ona jedynie wspierać i doradzać, a nie robić to samo, co mężczyzna. Na dowód tego bardzo często przytaczane są wersety z listów Świętego Pawła, zwłaszcza te w których apostoł odwołuje się do porządku stworzenia (mam na myśli 1 list do Koryntian i 1 list do Tymoteusza). Jednakże Księga Rodzaju uczy, że kobieta została stworzona jako partnerka mężczyzny i razem z nim do czasu upadku władała przyrodą. To nie przypadek, że często pomija się werset 1 Rdz. 1, 28, a przytacza wersety z 2, 18-20 z tej samej Księgi. Tam bowiem kobieta jest nazwana odpowiednią pomocą, co wiele osób i to obojga płci odczytuje błędnie – jako że kobieta ma służyć mężczyźnie, a przywództwo należy tylko do niego.

      Usuń
  22. Głupi spór. Zawsze były wyjątkowe kobiet.

    OdpowiedzUsuń