14 grudnia, 2024

Grudzień z przypowieściami Jezusa: 14. - O zgubionej owcy i monecie

I opowiedział im taką przypowieść: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? Kiedy ją znajdzie, wkłada na swoje ramiona i raduje się. A przyszedłszy do domu, zwołuje przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem moją zgubioną owcę. Mówię wam, że podobnie w niebie większa będzie radość z jednego pokutującego grzesznika niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują pokuty. 

Albo która kobieta, mając dziesięć monet, jeśli zgubi jedną, nie zapala świecy, nie zamiata domu i nie szuka pilnie, aż ją znajdzie? A znalazłszy, zwołuje przyjaciółki i sąsiadki i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłam monetę, którą zgubiłam. Podobnie, mówię wam, będzie radość przed aniołami Boga z jednego pokutującego grzesznika [Łk 15,3-10].

Chyba wszystkim znane jest uczucie radosnej ulgi po odnalezieniu zagubionego zwierzęcia czy przedmiotu. Im większą wartość dla nas osobiście miało to, co się nam zgubiło, tym bardziej cieszymy się z jego odzyskania. Każda ludzka dusza należy do Boga i jest cenna w Jego oczach. Obydwie przywołane dziś przypowieści Jezusa ilustrują niebiańską radość z nawrócenia grzesznika. Każdy przejaw szczerej pokuty - gdy człowiek porzuca swoje grzechy, gdy przez wiarę w Jezusa Chrystusa zostaje usprawiedliwiony i wraca do Boga - każdy taki przypadek wywołuje radość w niebie. Radują się także prawdziwi chrześcijanie widząc symptomy rzeczywistej pokuty.

W niebie nikt nie cieszy się na darmo. Tam dobrze wiadomo kto pokutuje prawdziwie, a kto przeżywa jedynie coś chwilowego i powierzchownego. Z pokorą trzeba przyznać, że w kręgach chrześcijańskich nie zawsze od razu wiemy, co w danym człowieku się kryje. Wielokrotnie zdarza się więc nam radość na wyrost. Całkiem niedawno obserwowałem, jak pewna grupa fetowała chrzest człowieka, nie mając bliższego wglądu w jego codzienne życie. Za sprawą ich euforycznej radości konwertyta poczuł się jak bohater i tak zaczął się zachowywać. Ci ludzie - oby nieświadomie - wyrządzili mu krzywdę. Zanim dotarło do niego, jak bardzo był zgubiony i jak głębokiej zmiany potrzebuje, otrzymał aplauz zakłócający proces jego pokuty. Podobnych sytuacji widzę coraz więcej, gdy niezwykle ważki akt śmierci dla grzechu i zmartwychwstania grzesznika do nowego życia w Chrystusie, traktowany bywa jak zdobycie gola podczas meczu.

Ludzie nie odczuwający potrzeby pokuty nie wywołują w niebie radości. Po czym pokutę można rozpoznać? Prawdziwie pokutujący grzesznik ma przed oczami obraz Jezusa Chrystusa i nie jest mu do śmiechu. W niebie jest wielka radość, gdy do grzesznika wreszcie dotarło, jaką straszną cenę Jezus zapłacił za wybawienie go od kary wiecznego potępienia. Oczy zbawionego zalewają się łzami skruchy i wdzięczności. Oczywiste, że w tych łzach jest też duchowa radość, i że Zbór Pański, widząc tak głęboką zmianę w człowieku, tę niebiańską radość podziela. Lecz co, gdy w niebie nie ma radości, gdyż ani owca, ani moneta nie zostały jeszcze faktycznie odnalezione?

Zanim zaczniemy się radować, najpierw z pomocą Ducha Świętego doprowadźmy grzesznika do prawdziwej pokuty. Miłość nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz dzieli radość z prawdy [1Ko 13,6].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz